Sam ongiś pisałem poezję.
Fakt, że dawno temu i najlepsze wiersze rodziły się w emocjonalnych bólach młodzieńczej miłości oraz wszystkiego co ze sobą niosła. :) Przy okazji jednak sięgałem czasem po inne tematy filozoficzne.
Trochę mnie sprowokowałeś tym wierszem i przeszło mi przez myśl, czy aby nie odkopać swoich starych i tu tez nie dodać ale jednak chyba zrezygnuję gdyż za dużo tam ciężkich emocji.
W ogóle czy my się wydaje czy z tą poezją to jest tak, że kiedy pisze się o cierpieniu, o rozterkach, zawodach, heroicznych acz nieudanych próbach etc. to jest to "głębokie" a kiedy próbuje się pisać coś pozytywnego i wesołego to jest to "kiczowate". Ja przynajmniej tak oceniałem zazwyczaj to co pisałem.
Może znajdę i przejrzę te dawne pisanie. Napewno pisałem pod wpływem emocji, zwykle silnych, niekoniecznie jednak ciężkich. Sporo pisałem tak zwanych miłosnych wierszy, takich radosnych.
Pisałem też jednak pod sesje rpg czy z innych błahych powodów - choc moim sekretem, czy metodą było wtedy wytwarzanie w sobie ładunku emocjonalnego.