RE: Final Fantasy X/X2 Remastered - Recenzja
Jeden z moich ulubionych Finali ;) Zaraz po VII i VIII, do nich mam największy sentyment. Jednak X przerobiłem najpierw na PS2, a jakiś czas temu, miałem ogrywać jeszcze cieplutkie GTA V, ale wpadłem na pomysł, że sprawdzę jak na moim kompie będzie chodził emulator PS2 i dpaliłem do testów FFX ;) GTA leżało i się kurzyło, a ja po raz drugi maksowałem grida dla wszystkich postaci :) Monster Arena to najważniejsza lokacja w grze, właśnie tam zbiera się wszystkie przedmioty do wzmacniania postaci. Po 8o godzinach tam spędzonych miałem wszystkie postacie dopakowane na maksa, tak że nie ważne czy rzucałem czary Auronem, czy atakowałem fizycznie jako Lulu, zawsze hit był za 99999 ;) Do dzisiaj nie wiem jakie ataki ma ostatni boss, bo zawsze ginął w pierwszej turze ;)
Ogólnie moja ulubiona postać w X to Auron, małomówny i tajemniczy, za to jak przyjebie to raz, ale porządnie :)
Odnośnie X-2 to też uważam, że to jakaś kpina, przeszedłem raz i zapomniałem, że ten paszkwil w ogóle powstał ;)
Prawdziwa jazda się zaczynała gdy nakładałeś na zbroje/broń auto-phoenix i auto-haste. Nie doś, że cię zabić nie można, to jeszcze masz 5x więcej tur od przeciwników xD.
Próbowałem złapać wszystkie fiendsy po 10x, ale brakło mi cierpliwości, może kiedyś do tego wróce i skończe. No i trzeba ubić dark aeony, zdobyć Anime i siostry. Dobrze, że przynajmniej mam Yojimbo. Ah wspaniała gra :3
Auto Haste to podstawa :) Ogólnie jest kilka możliwych i ciekawych kombinacji, co prawda dokładnie teraz już ich nie pamiętam, ale można było się fajnie pobawić :)
Dark Aeony za pierwszym razem mnie ominęły, bo grałem w wersje amerykańską, w której ich nie było, nadrobiłem dopiero za drugim razem :) Za to Animę i siostry oczywiście posiadałem :) Ogólnie zrobiłem chyba wszystko co się w tej grze dało zrobić :)