Sort:  

-P-Przepraszam...chciałam tylko pójść napić się wody, naprawdę nie chciałam...- Zaczynała się tłumaczyć i szybko odwróciła wzrok - Tak wyszło...jak spędziłeś dzień? Mam nadzieję, że było w porządku. I naprawdę nie musisz z tytułem...jesteśmy sobie równi. Przynajmniej jak jesteśmy sami.

Westchnął, dosyć rozbawiony.

-Nie musisz się tłumaczyć, nic się przecież nie stało. - mruknął spokojnie, korytarze rozjaśnione były świecami, więc nie było jakoś specjalnie jasno. -Szczerze mam gdześ twój tytuł. Nie powiedziałem tak do ciebie dlatego, że powinienem. Miałem taki kaprys, po prostu. - Niby wytłumaczył, choć nie wiedział czy zrozumiała. Zastanowił się nad swoim dniem. -Dzień jak co dzień. Muszę się jeszcze do tego wszystkiego przyzwyczaić.

Zamrugała kilka razy trochę zdziwiona i pokiwała głową, że rozumie. To dla niej było coś nowego i tak...
-Wiesz...idę do kuchni po wodę. Przynieść ci coś? Może mleko czy coś - Przygryzła ostrożnie swoje delikatne usta, nie powinna tego robić tak naprawdę. Mogła je sobie zranić.

Chwilkę nie odpowiadał, wpatrywał się w nią.

-Jest tam ktoś o tej porze? - wolał najpierw się przekonać. -Mogę pójść z tobą? - zaproponował, już sam ruszając w stronę kuchni. Ciekawe, że tak na siebie wpadli. Choć nadal był śpiący mógł z kimś pogadać.