Buzia jej się rozpromieniła. Naprawdę chciał...?
-Oczywiście...chociaż prędzej podejrzewam, że tobie się uda wyjść niż mi. W końcu sam widziałeś. Wątpię, żeby nawet urodziny przekonały mojego ojca. Chyba, że wpierw poproszę mamę, ale ona...nie wiem czy da radę z nim.
Westchnął cicho. W sumie racja... Nie chcia nic mówić ale gdy tak pomyśleć... Marne szanse. Zamilkł nie chcąc jej smucić. Zaraz jednak na coś wpadł, dosyć durnego, ale...
-A gdybyśmy... się wymknęli w nocy na te kilka godzin? - zaproponował, z błyskiem w oczach.
Uniosła głowę, żeby spojrzeć na niego badawczo. Mógł zauważyć, że z całą pewnością myśli nad tym, co powiedział.
-Naprawdę...? Mówisz poważnie? - Trochę niedowierzała. Ten pomysł był szalony, nieodpowiedzialny, ale... - Uważasz, że mamy jakiekolwiek szanse?
-W tej chwili? Nie. - pokręcił głową by to podkreślić. -Ale mam jeszcze te kilka tygodni no nie? Musisz tylko być pewna daty. Postaram się załatwić wszystko inne. - mruknął, zastanawiając się nad wszystkim. To będzie bardzo trudne... I nadal będą to małe szanse. -Ale mówię poważnie. Tylko możemy mieć kłopoty jeśli nas przyłapią. To jak, wymkniesz się ze mną?
Wpatrywała się tak w niego nadal nie wierząc w ten plan. Ale...ten pomysł był wspaniały. Kiedy się spytał to kiwnęła głową energicznie. Zeskoczyła z łóżka i podeszła do niego, chwyciła go mocno za ręce.
-Tak! Dziękuję ci...to jest wspaniałe z twojej strony.
Spojrza na jej dłonie zaciśnięte na jego. Westchnął, uroczo się cieszyła. Trzymając jej dłonie pogładził je kciukami, nadal zdziwiony delikatnością jej skóry.
-Po prostu... Też chcę to zobaczyć. - wyszeptał, chcąc się jakoś wytłumaczyć. Choć chyba chęć poprawienia jej humoru była odrobinę ważniejsza.
-Wierzę...i wierzę też w to, że zobaczymy. I to razem! - Ucieszona patrzyła tak na niego. Wyczuła jednak jak gładzi jej ręce i spojrzała na ich dłonie. Jej były takie drobne i wręcz...białe w porównaniu z jego. No, ale ona nie żyła tak jak on. Przygryzła powoli usta przyglądając się im.
Od razu przestał kiedy tylko spojrzała na ich dłonie. Choć nie puścił. W końcu i ona trzymała go. Również spojrzał na ich ręce.
-Musisz być bardzo delikatna...