Ogród był ogromny, a roślinność imponująca. Mikasa zawsze uwielbiała się przyglądać przyrodzie. Już czekała w ogrodzie na nich aż wszystko będzie przygotowane więc mógł po chwili ją zobaczyć jak powoli podchodziła. Uśmiechnęła się do nich uprzejmie po czym ostrożnie zaczęła nalewać sobie herbaty do filiżanki i zapewne ku zdziwieniu nowego - do pozostałych filiżanek też. Westchnęła cicho i spojrzała w końcu na nich.
-Śmiało niech się panowie napiją. Potem chciałabym tu zażyć...powietrza w większym odosobnieniu. I nie obchodzi mnie, co mój ojciec powiedział. Nie potrzeba dwójki do pilnowania zwykłej herbaty w ogrodzie. - Mówiąc ostatnie zdanie dość surowo spojrzała na nich. Może nowy będzie chociaż odrobinę mniej sztywny jeśli chodzi o zasady...
Mogła zauważyć, że był niezbyt chętny jeśli chodzi o picie herbaty. Poszedł jednak w ślady tego drugiego i wziął filiżankę, choć niepoprawnie. W nosie to miał. Niby czemu ma komuś przeszkadzać taka błahostka. Nawet jak został spiorunowany przez jednego ze swoich oprawców nic sobie z tego nie zrobił. Szybko zoriętował się w sytuacji, przy tej babie mu się nie oberwie. Milczał, słuchając rozmowy między nim a księżniczką. On nie powinien się odzywać, tak? A jednak gdy ten zaczął.
-Wybaczy panienka, jednakże... - tu Levi mu przerwał.
-Mogę sobie pójść. W końcu to rozkaz, no nie? - spojrzał na mężczyzne, który mordował go wzrokiem. Mimo to na spokojnie dopił herbatę, trochę za gorąca. I mu osobiście nie smakowała. Odłożył filiżankę wyraźnie chcąc już spadać. I tym chyba przesadził, bo jego towarzysz chwycił go za ramie mocno, nie pozwalając nigdzie iść. Levi skrzywił się. Za bardzo namieszał?