Hipokryzja Sprzątaczek - Riposta. Dlaczego działanie Polish Cleaners jest dobre?

in #polish7 years ago


W komentarzu zapowiedziałem użytkownikowi @rolsonpatison, że odniosę się do jego słów w osobnym poście, więc proszę. Co prawda wpis nie będzie tylko ripostą do słów @mmmmkkkk311, a głównie właśnie do komentarzy, ale zrodzone były one dzięki wpisowi.


Wspomniany przeze mnie użytkownik napisał:

Polish cleaners powinni działać po prostu rozsądnie. Uważam, że to oni powinni udowodnić, że coś jest plagiatem a nie autor, że jego praca plagiatem nie jest. Bo pisząc książkę czy pracę naukową nie udowadniamy tego w treści pracy, a liczymy się z tym, że ktoś może nam to sprawdzić. Powinna tu panować zasada domniemania niewinności. Wystawianie flagi na podstawie podejrzeń to wg mnie nadużycie. Obecność PC na Steemit - jak najbardziej Ok, ale działanie do poprawki. Flaga to według mnie ostateczność. Powinny być upomnienia, działanie prewencyjne, a nie agresywne. Agresja może zacierać granice pomiędzy wolnością słowa, a misją PC.

Odpowiedziałem w komentarzu i odpowiadam jeszcze raz. Pisząc jakąkolwiek pracę - szczególnie naukową - podaje się źródła, a przede wszystkim nie kopiuje się słowo w słowo jakiejś wypowiedzi. Gdy ktoś chce czegoś użyć, stosuje prawo cytatu (w większości przypadków na Steemit nie obowiązuje) albo przynajmniej stara się opowiedzieć coś własnymi słowami. Rozszerzę jednak swoją myśl z komentarza.

Jeżeli we wpisie nie ma podanego źródła, z którego się korzystało, a link wstawi @cheetah, to uważam że flaga jest jak najbardziej słuszna. W momencie, w którym nie ma we wpisie adnotacji - jest to plagiat.
Ktoś powie: Ale skąd on ma wiedzieć, że jest takie coś jak cheetah... że nie można kopiować z własnego bloga... Można, ale...
Przepraszam bardzo. Jeżeli ktoś "wchodzi" w coś nowego, czego nie zna, to on ma się dostosować do zasad czy zasady do niego? On ma się dowiedzieć jakie panują zasady czy zasady ustali sobie sam?
Steemit to nie jest demokracja. Ktoś nie chce się dowiedzieć, jakie panują zasady, to @cheetah wstawia, a @polish-cleaners flagują. Jak komuś nie chce się poczytać kilka minut, to przepraszam - jak taką osobę traktować poważnie i dawać jej zarabiać pieniądze?
Co oprócz tego?

Po pierwsze, @cheetah to nie jest twór polski, a rzekłbym międzynarodowy, ogólny. Czepianie się, że Polacy wykorzystują go do flag to głupota.
Po drugie, to nie tyczy się tylko Steemit. Obojętnie gdzie ktoś chciałby zarabiać pieniądze - musi podać źródło, a oprócz źródła - kwalifikować swoje przemyślenia do poprawnego zastosowania prawa cytatu. Tutaj niewiele kto się w takich kryteriach łapie.
Ale okej, inny przykład, nie ma Steemit. Jak ktoś stworzy sobie własną stronę internetową i będzie wklejał wpisy z innych witryn - cheetaha nie będzie, po problemie...
Myślę, że w takim wypadku prędzej czy później zawitają smutni panowie ubrani na niebiesko wraz z prokuratorem.


Uważam, że w tym momencie flaga za plagiaty od @polish-cleaners jest tak naprawdę gigantyczną przysługą dla wszystkich, którzy plagiatują. Okej - może Steemit nie jest w tym momencie tak popularny, żeby każdy go znał i tutaj siedział, jak np. Facebook... Ale pamiętajcie - tydzień mija i nic zmienić nie można. I co się stanie, jak przypadkowo za rok, dwa, pięć czy dziesięć przyjdzie tutaj taki autor i zobaczy u kogoś swój wpis? Jeżeli post nie będzie miał zarobku, to można się przyczepić, ale nie ma zarabiania na cudzej twórczości, więc ewentualna sankcja prawna jest mniejsza. Do czego dążę?

Myślę, że ci wszyscy mają teraz szczęście, iż takie coś powstało, bo nie wiem, czy dobrze czują się Ci, którym jeszcze kiedyś się upiekło, a edytować ani usunąć wpisu nie będą mogli. Za 10 lat autor zobaczy w blockchainie (nawet gdyby Steemit nie istniał) i koniec. Sprawa w sądzie będzie przegrana - tym bardziej, że rząd (sądy są poniekąd już podporządkowane pod jego dyktando, mimo trójpodziału władzy) jest bardzo źle nastawiony na kryptowaluty. A jak się wyda, że na tym poście tak naprawdę nie zarobiło się kilku dolarów (jak jest napisane), tylko kilkanaście razy więcej, bo tak naprawdę to kryptowaluty? Życzę powodzenia pierwszej osobie, która to przetestuje w trakcie rozprawy.

Niedawno pisałem na temat wolności słowa i zniszczenia systemu w aspekcie prawnym. Polecam wszystkim, którzy chyba nie zdają sobie sprawy, jakie mogą czekać ich konsekwencje w przyszłości.


A może zamiast flagowania postów i "zabierania" pieniędzy, niech @polish-cleaners zaczną pisać do autorów, że ich teksty zostały splagiatowane i jawnie ktoś na nich zarabia? Dalej bylibyście tacy oburzeni?
Powiem więcej. Taką informację do autora może przekazać każdy. Mogę to zrobić ja, może to zrobić @polish-cleaners, może to zrobić każdy użytkownik Steemit i może to zrobić każdy człowiek na świecie. Pomyśleliście o tym, że np. kolega autora przypadkowo natrafi na post i się do niego odezwie?
Powiem to otwarcie. Szacuję, że maksymalnie w przeciągu 5 lat ktoś dostanie pozew sądowy za takie coś i uprzedzam przemyślenia - na pewno nie ode mnie (chyba, że skopiowany zostanie mój tekst).


Użytkownik @mefio napisał:

Taki natychmiastowy downvote zniechęca szczególnie nowych użytkowników. Moim zdaniem najpierw dwa ostrzeżenia, a dopiero za trzecim downvote.

Rozumiem, że jeżeli przyjdzie Ci pismo z sądu to też im odpowiesz, że najpierw powinno być ostrzeżenie, a w zasadzie nawet dwa?
Co więcej... Niech już przyjdzie ci to ostrzeżenie od autora o usunięcie postu. I co zrobisz? Nie masz żadnej możliwości tego usunąć, więc finalnie i tak wylądujesz w sądzie i przegrasz. Warte zachodu dla kilku $ z kopiowania?

Przede wszystkim właśnie nowym użytkownikom powinno się pokazywać, czego nie mają robić. A o tym już pisałem. Jeżeli komuś nie chce się poświęcić kilku minut na zapoznanie się z serwisem, bo przyszedł tu głównie zwabiony szybkim zarobkiem - czyj to problem?


Żeby nie było tak wszystko opozycyjnie to zgadzam się z jedną rzeczą, o której wspomniał @santarius. Te formułki informujące innych użytkowników o fladze mogłyby zostać jakoś zmienione, bo faktycznie brzmi to bardzo sztywno. Uważam, że Polish Cleaners powinni działać dla całej społeczności, nas wszystkich. Takie sztywne zestawienia raczej nie pomagają w promocji serwisu - nawet jeśli ktoś zrobił błąd. Można mu ten błąd wytknąć jakoś albo bardziej poważnie albo bardziej w żartach. Taka stonowana wypowiedź według mnie niczemu nie pomaga.
Myślę również, że w swoich podsumowaniach mogliby wskazywać dokładniej za co dana flaga została założona albo chociaż sprecyzować w jednym ogólnym poście. We wpisie "powitalnym" zostało powiedziane, za co można dostać flagę i m.in.: obrażanie innych lub udostępnianie danych (chyba nie trzeba tłumaczyć). Wydaje mi się, że jednak trzeba tłumaczyć.
Tutaj jednak bym polemizował. Poniższy przykład dobrze to zobrazuje.


Post może być nieco chaotyczny, bo ciężko było zestawić ze sobą dwa zupełnie różne poglądy. Nominuję go również w Tematach Tygodnia jako ripostę.


Moje drugie konto, na którym piszę tylko o sporcie - @dsport.


Źródło zdjęcia.

Sort:  

Słuchaj jak na takich stronach jak pixabay nie ma jakiegoś adekwatnego obrazu do tematu, o którym akurat piszę, to czy jak użyję jakiegoś obrazu np z rmf'u podając przy tym pod każdym tego typu obrazem źródło to czy naruszam prawo autorskie do tego obrazu czy nie? Zdania są tak podzielone, że się już gubię. Nie chce mieć żadnych problemów chce po prostu tworzyć ciekawe wpisy na tematy, które mnie interesują. Nawet jak coś cytuje to też zawsze w źródłach na samym dole podaje, skąd pochodzą informacje.

Obawiam się, że nie. Tzn. zdania są podzielone i kiedy dołączałem tutaj, uważałem że można używać takich zdjęć na mocy prawa cytatu, bo przecież odnoszą się do tematu.
Prawo cytatu działa jednak w momencie, w którym nasze słowa odnosimy do obrazka.
Powiedziałbym, że słowa są oparte na obrazie, a nie obraz na słowach. Nie jest to jakby 100% sytuacja, że tylko wtedy i wtedy można, ale tak bym to na "chłopski rozum" wytłumaczył.
Nie jestem jednak prawnikiem, aczkolwiek dałaś mi fajną zagwozdkę. Skonsultuje to jeszcze z prawnikiem i wtedy napiszę o tym osobny post.

Jeśli chodzi o używanie zdjęć z innych źródeł niż darmowe stocki - oczywiście możesz wpisać słowo Google i poszukać danego obrazka, który będzie na dowolnej licencji (możesz takie coś ustawić w narzędziach), aczkolwiek uważam, że Google pisze jedno, a nie wiadomo czy wcześniej dany obrazek nie był już skopiowany. Na takich stronach jak wspomniane pixabay masz gwarancję, że nikt Ci problemów o zdjęcie nie zrobi.
Co do prawa cytatu to skonsultuję dokładnie i rozwinę się w przyszłości na ten temat.

Dziękuje jest to dla mnie bardzo ważne bo chce tworzyć ciekawe treści i nie mieć z tego tytułu żadnych problemów. Czasem po prostu na tych darmowych stockach nic nie ma.

Również nie jestem prawnikiem ale nie ma, że zdania są podzielone. Jeśli nie masz pod obrazkiem wyraźnie napisane kto jest właścicielem praw autorskich i na jakiej licencji jest udostępniony w internecie to musisz założyć, że nie możesz go użyć. Jeśli jest napisane na jakiej licencji to musisz sprawdzić czy jest to licencja, która pozwala Ci obrazka użyć i w przypadku steemit.com trzeba jeszcze zwrócić uwagę czy licencja zezwala na wykorzystanie komercyjne (tu zarabiasz na treści, więc jest to działanie komercyjne).

Jak taki opis licencji i praw autorskich wygląda możesz sobie zobaczyć na wikipedii. Kliknij w dowolny obrazek a potem kliknij w przycisk szczegóły.

Właśnie problem jest taki, że nie.
Prawo cytatu zezwala na użycie dowolnego dzieła.

Czyli gazeta X publikuje artykuł o alergii i ilustruje go kupionym na portalu stokowym Y zdjęciem pląsającej na łące niewiasty. Zdjęcie wykonał fotograf Z. I Twój cytat polega na tym że kopiujesz sobie zdjęcie i umieszczasz w swoim artykule o wiośnie na steemicie.

I jak to jest w końcu? Zacytowałeś fragment artykułu z gazety X czy okradłeś naruszyłeś prawa majątkowe portalu stockowego Y i prawa autorskie pana Z?

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.

Jeżeli twój post opiera się o zdjęcie (tak, jak np. mój o reprezentacji, czyli spełnia kryteria prawa cytatu, to zdjęcie może być dowolne.
Podkreślam jednak. Post powinien opierać się o zdjęcie, a nie zdjęcie powinno być wybrane do wpisu.
W przypadku, który wymieniasz, naruszasz prawa autorskie, ale to akurat bardzo prosty przykład.
Na temat prawa cytatu - tak jak mówiłem - rozpiszę się dosyć dużo w osobnym poście po konsultacji z prawnikami, bo samo prawo cytatu nie jest zbyt trudnym zagadnieniem, ale w takim kontekście jak Steemit, ciężko to dokładnie zrozumieć.

ale to akurat bardzo prosty przykład.

Tak ale odpowiada chyba dość dokładnie pytaniu z komentarza @veroniq:

Słuchaj jak na takich stronach jak pixabay nie ma jakiegoś adekwatnego obrazu do tematu, o którym akurat piszę, to czy jak użyję jakiegoś obrazu np z rmf'u podając przy tym pod każdym tego typu obrazem źródło to czy naruszam prawo autorskie do tego obrazu czy nie?

W moim rozumieniu możesz użyć zdjęcia na prawach cytatu gdy piszesz o dokonaniach jakiegoś fotografa i w tekście umieszczasz przykładowe jego zdjęcia (w rozsądnej ilości), albo umieszczasz fragment filmu w recenzji na jego temat (również fragment o rozsądnej długości). Nie jest cytatem wklejenie bez zgody autora zdjęcia dzięcioła jeśli akurat piszesz o ptakach leśnych.

Co do zdjęcia w Twoim artykule o reprezentacji to chyba Twój artykuł nie opiera się na zdjęciu, no bo jak? Przecież tematem artykułu jest skład reprezentacji a nie to co na swojej grafice o składzie reprezentacji napisał portal laczynaspilka.pl.

Myślę, że pierwszy pozew będzie szybciej niż za 5 lat. Tylko pewnie społeczność się o tym nie dowie. Bo kto wówczas będzie tak ochoczo się tym chwalił jak plagiatował.

Też tak myślę. Zostawiłem spory margines błędu. :D
Myślę, że o takim pozwie prędzej czy później się dowiemy, bo uważam, iż będzie to pewien precedens w skali kraju.

Co do prac naukowych, magisterskich itp. to na piszącym ciąży obowiązek udowodnienia, że nie zżynał od kolegów - musi, na swój koszt!, przepuścić pracę przez specjalny program i dopiero, kiedy będzie wynik zadowalający, może przedłożyć pracę do oceny, przystąpić do obrony czy czego tam.

@cheetah nieraz wstawia, że to już na blogu było. Jeśli naszym blogu własnym to można go zignorować, albo, tak jak @grecki-bazar-ewy, kazać mu brać połowę, mniejszą dawkę, czyli dowcipnie zasugerować, by się odpimpał....

Aż tak się nie zagłębiałem w prace naukowe. Inżynieryjna dopiero przede mną. Nie wiedziałem, że aż tak rygorystycznie to tego podchodzą. Jest to ciekawe, bo raz na jakiś czas i tak wychodzi po iluś latach, że praca jakiegoś profesora jest plagiatem. Taki system jest od niedawna?

Jakiś czas, z 10 lat, może dłużej...