Hellboy - festiwal nijakości i braku umiejętności
Witam.
Seria filmów od Hellboy'u od Guillermo del Toro jest nieśmiertelnym klasykiem, są to 2 niemalże najwybitniejsze filmy w dziejach ekranizacji komiksów. Miała powstać i część trzecia od del Toro, ale niestety nie doszło do porozumienia ze studiem i ostatecznie powstał reboot w reżyserii Neila Marshalla... i tutaj muszę postawić sprawę jasno - nie pamiętam kiedy ostatni raz oglądałem tak źle napisanego popcorniaka.
Nie wiem kto zatrudnił do napisania scenariusza tego dzieła Andrewa Cosby'a, kompletnego noname, który nie rozumie podstaw scenopisarstwa, ale mam nadzieję, że wyleciał na zbity pysk. Pierwszy akt filmu, jest najgorzej zrobionym pierwszym aktem jakiegokolwiek dzieła, jaki widziałem od dawna. Większość tego, co się w nim dzieje, nie ma żadnego znaczenia dla historii... nawet najfajniejsza scena filmu, czyli starcie Hellboya z olbrzymami właściwie nie ma z głównym konfliktem nic wspólnego.
Wiele postaci jest zarysowanych kompletnie na odwal się, przez co nie ma za co im właściwie kibicować. Przykładowo jedną bohaterkę kiedyś uratował Hellboy za dzieciaka, więc jest mu wdzięczna i widzi zmarłych... i to wszystko co o niej się dowiadujemy w trakcie filmu, ale mamy przecież ją zaiste bardzo wspierać.
Dialogi są nijakie, w przeciwieństwie do tego, czego można się spodziewać po właśnie takim filmie. Powinno tu być mięsiście, a banan na twarzy widzów powinien pojawiać się co chwilę, jak to było w dziełach del Toro... Niestety... humor jest, ale jedynie z 3 razy da radę się uśmiechnąć i to wszystko co nowy "Hellboy" ma do zaoferowania w tej kwestii...
Finał filmu jest kompletnie również zrobiony byle jak (jak masaa innych elementów tego filmu), nie ma żadnej "pompy", zero emocji, zero napięcia, niczego... Aktorzy... niektórzy się starali, to widać, szkoda mi Davida Harboura, który dzielnie próbował zastąpić legendarnego Rona Perlmana najlepiej jak tylko mógł. Widać ile serduszka wkładał w swoją rolę, która przez zły scenariusz nie mogła odpowiednio dobrze wybrzmieć.
Efekty wizualne... generalnie z tego co sprawdzałem, to robiły je 3 ekipy, dwie porządne i jedna będąca jakimś nieznanymi randomami. Te dwie pierwsze, które zrobiły jakieś 80% wszystkich efektów, odwaliły kawał świetnej roboty, ale ta trzecia... powiedzmy, że zrobiły 2 niewiarygodnie fatalnie wyglądające postacie, wręcz to szokujące, że tak skopane CGI w ogóle przeszło. Jedną z nich była postać, która wyglądała centralnie jak marny deepfake, a właściwie twarz doklejona amatorsko na figurę, a druga była ściętą głową, która wiała nieziemskim plastikiem w trakcie jednego ujęcia tak mocno, że oczy naprawdę zaczynały boleć.
Także stanowczo odradzam oglądanie tego filmu... nie róbcie tego, naprawdę, lepiej zróbcie rewatch 2 filmów del Toro i zapomnijcie o istnieniu tej poczwary.
@tipu curate :)
Upvoted 👌 (Mana: 10/15 - need recharge?)