PODRÓŻE: Samolotowe marzenie babci!

in #polish6 years ago (edited)

Odkąd w wieku 14 lat pierwszy raz w życiu leciałam samolotem minęło jedenaście lat. Przez ten czas nie przyzwyczaiłam się do latania i za każdym razem jest to dla mnie konieczność, którą zaakceptowałam. Bardzo często rozmawiałam o tym ze swoją babcią, która samolotem nie miała okazji lecieć i znała to jedynie z moich, dziadka i mojej mamy opowieści. Kiedy Ryanair wypuścił w maju serię tanich biletów krajowych powzięłam zamiar zmienić ten stan rzeczy i zabrać babcie na "przejażdżkę" podniebnym pekaesem.


Z babcią
Babcia na codzień dużo czasu spędza w domu z dziadkiem, którym się opiekuje(zwykle bardziej niż trzeba, dziadek świetnie umie zorganizować swoje życie, ale kiedy babcia jest w pobliżu...). Namówienie babci na jakikolwiek wyjazd ze mną (moja mama wtedy zostanie z dziadkiem) zwykle jest niemożliwe. Tym razem postawiłam babcię przed faktem dokonanym. Po prostu kupiłam bilety i zarezerwowałam miejsca przy oknie (za rezerwacje zapłaciłam więcej niż bilety). Moja mama poinformowała babcię, że ja zrobiłam prezent a babcia ma go przyjąć, bo mi będzie smutno (manipulacja to rodzinna metoda radzenia sobie w takich sytuacjach). Po kilku miniawanturach (o których ja oficjalnie nie miałam pojęcia bo byłoby mi smutno) babcia się zgodziła. I tak oto pewnego pięknego dnia majowego przyjechałam do rodzinnej miejscowości, z której mama zawiozła mnie i babcię na lotnisko w Gdańsku. stamtąd miałyśmy poranny wylot do Wrocławia.

Kawa na lotnisku i w drogę...

Aby nadać wyraźnego kształtu całej histroii nie mogę nie wspomnieć o tym, że moja babcia jest niezwykle szaloną babcią. Zdarzało mi się rok temu w wakacje krzyczeć na nią za wspinanie się po drzewie w celu zerwania czereśni. Widziałam też jak prosi moją mamę o bucha papierosa bo ona od lat nie miała nawet takiego w ręku. Wielokrotnie wchodziłam z babcia w konspiracyjno-zdrapkowe układy i kupowałam w kolekturze kilka zdrapek więcej niż głosiła informacja oficjalna (ta, która miał dziadek). Wiedziałam więc, że propozycja wycieczki bardzo babcię ucieszy (nawet jeśli na początku będzie się bronić).


Dojechałyśmy na lotnisko w Gdańsku i kiedy zostałyśmy we dwie odpytałam babcię z kolejności wydarzeń na lotnisku. Kiedy upewnniłam się, że wszystko wie i aż tak bardzo nie stresuje się, poszłyśmy się odprawić. Ku mojemu rozczarowaniu babcia nie "zapikała" na bramce i od razu mogła przejść dalej. Pożartowała po dordze z panem, który pilnował owej bramki (nie wiem jakim cudem, to zawsze są ultra poważni ludzie). Po odprawie poszłyśmy na kawę. Tam chwię się nagimnastykowałam, żeby babcia usiadła podczas gdy ja będę zamawiać. Było to niebędne ponieważ babcia nie mogła się dowiedzieć, że jej czarna kawa kosztuje na lotnisku 16 złotych. Po wypiciu kawy poszłyśmy pod bramki i po krótkim oczekiwaniu znalazłyśmy się na płycie lotniska. Babcia nadal wydawała się być bardzo podekscytowana i przestraszona jednocześnie.




Babcia w samolocie po raz pierwszy w życiu!

Zajęłyśmy odpowiednie miejsca a ja przypomniałam, że instrukcje bezpieczeństwa są podawane zawsze i nie ma się czego bać (jest czego, ale oficjalna wersja jest taka, że nie ma!). Ani się obejrzałam a już startowaliśmy. Dla mnie to jest najgorszy moment lotu i ZAWSZE jestem bliska płaczu. Tym razem musiałam zachowac emocje dla siebie i udawać, że jak samolot startuje, zakręca, przechyla się to ja nadal mam spokój i "to tak powinno być". W głębi duszy chyba zniosłam to gorzej niż babcia, która tylko przez moment jęknęła i miałam wrażenie, że się boi. Kiedy lot się ustabilizował, podziwiałyśmy już tylko widoki za oknem.

W trakcie 55 minutowego lotu babcia opowiedziała mi, że kiedy dwa dni wcześniej była w banku, kolekturze, sklepie i aptece to wszystkim swoim znajomym paniom opowiadała, że wnuczka zabiera ją w podróż samolotem i że się boi ale bardzo cieszy. To mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że dobrze zrobiłam kupując bilety w ciemno. Po chwili rozmów i widoków rozpoczeło się lądowanie, które poszło niezwykle zgrabnie. I tak oto po godzinie byłyśmy we Wrocławiu! Warto dodać, że babcia całą drogę żuła gumę i nie miała żadnych problemów z uszami a było to przedmiotem moich obaw. Wszystko poszło sprawnie.

Wrocław z babcią


Śniadanie

Była 9 rano, słoneczna sobota a my z babcią do 14 miałyśmy czas we Wrocławiu. Pojechałyśmy autobusem do centrum (Babcia nigdy wcześniej nie miała okazji zwiedzać stolicy Dolnego Śląska), a tam udałyśmy się na śniadanie do jednej z najciekawszych restauracji śniadaniowych w mieście.

Babcia stawia pierwsze kroki na wrocławskim rynku (proszę zwrócić uwagę na stylowe obuwie babci!
Po zjedzonym posiłku babcia stwierdziła, że amerykańskie naleśniki z owocami owszem, są smaczne, ale mają trochę za dużo proszku do pieczenia w sobie (BABCIA WIE NAJLEPIEJ). Najedzone mogłyśmy już tylko zwiedzać. Bardzo miło spędziłyśmy czas na rynku i w jego okolicach. Biorąc pod uwagę fakt, że było duszno a babcia ma 74 lata, nie śpieszyłyśmy się nigdzie, tylko spacerowałyśmy po okolicy.
W wycieczkach z moją babcią najważniejszym elementem są kolektury. Niektórzy zbierają pocztówki, inni magnesy a moja babcia... kupuje zdrapki w kolekturze! Każde nowe miejsce to kolejna okazja by dopisało szczęście. Myślę, że zdrapki wycieczkowe cieszą babcię podwójnie. W sumie we Wrocławiu byłyśmy w trzech kolekturach i przegrałyśmy około 25-ciu złotych!


Ostatnia porcja zdrapek na dworcu, w oczekiwaniu na pociąg do Poznania

Pociągi inne niż kiedyś

Do Poznania wracałyśmy pociągiem. Specjalnie wybrałam połączenie IC nowym składem.


Babcia w pociągu. Za chwilę będziemy oglądać Royal Wedding!
Chciałam, żeby babcia zobaczyła jak zmieniły się pociągi od czasów gdy to ona mnie zabierała na wycieczki. Muszę przyznać, że babcia była pod wrażeniem. Podróż z Wrocławia do Poznania minęła nam szybko. Oglądałyśmy na moim telefonie Royal Wedding, potem czytałyśmy kolorowe gazety zakupione w kiosku na dworcu.

Dotarłyśmy w okolicach szesnastej. Właśnie minęło nam 12 godzin na nogach, więc lekko zmęczone pochodziłyśmy chwilę po centrum i pojechałyśmy do mnie do domu. Dla babci niezwykle ważne jest to gdzie ja mieszkam, jak mieszkam, czy mam porządek i czy na pewno mam wystarczającą ilość garnków i talerzy. Resztę dnia więc, ku uciesze babci, spędziłyśmy u mnie w domu rozmawiając i oglądając filmy

Szybka wycieczka

Babcia z dziadkiem są nierozłączni. W trakcie naszego sobotniego wypadu dziadek dzwonił około 4 razy. Babcia zdawała relację z wycieczki i wysyłałą buziaki. Oczywistym było więc, ze w niedzielę rano wstaniemy skoro świt i odporwadzę babcię na pociąg. Pierwotny plan zakłądał mój wyjazd do trójmiasta pociągiem z babcią i powrót tego samego dnia. Babcia jednak nie miała żadnych obaw by wsiąść w pociąg w pojedynkę. Tak więc odprowadziłam babcię na dworzec i upewniając się, że siedzi na właściwym miejscu pożegnałam ją. Gdy dotarła na miejsce, mama zadzwoniła do mnie, powiedzieć, że już babcię odebrała, całą zadowoloną, uśmiechniętą i w towarzystwie jakiejś młodej dziewczyny, z którą podobno całą drogę rozmawiała. Na koniec mama dodała jeszcze, że babcia ma kolejne zdrapki bo znalazła na dworcu w Gdyni kolekturę oraz, że już nie może doczekać się kolejnej wycieczki!

Sort:  

Taka wnuczka to skarb! Muszę pomyśleć o takiej podróży z moją Babcią bo też nigdy nie leciała samolotem... pozdrowienia dla Twojej Babci! Widać, że fajnie się dziewczyny bawiłyście ❤️

Dzięki wielkie. Było naprawde super! Co więcej.. żadna moja obawa się nie potwierdziła!

Do zobaczenia w Warszawie!

dziewczyno zakochałam sie w tej opowieści!
jest w niej tyle ciepła, akceptacji,
sympatii do życia, dystansu do problemów świata
i czegoś jeszcze,
takiego delikatnie buzującego jak bąbelki w szampanie.

uwielbiam takie Babcie i ich Wnuczki!
cuudne!

cudowny gest z Twojej strony! :) ta historia mega poprawiła mi humor!

Fantastyczna opowieść! Ciepło się robi na serduchu... :)

Aż mi łezka poleciała ;)

Nie miałam na celu az takiego wzbudzania emocji ale cieszę się :)

Fajna babcia, pozazdrościć! Ja mojej mamie wakacje w UK zrobiłem jak jeszcze tam mieszkałem. Tak jak Ty, postawiłem ją przed faktem dokonanym. Mamo lecisz do mnie w czerwcu, weź sobie urlop :) też to był jej pierwszy lot, a wrócić musiała autobusem bo nie zdążyliśmy na lotnisko przez korki.

Ojej super! Czasami tylko postawienie przed faktem dokonanym dziąła, rozumiem doskonale

Przepiękna i ciepła historia, która chwyta za serce, wzrusza, ale też bawi!
Jestem dumna z Ciebie i Babci, dziewczyny dałyście radę! ;))
Pozdrawiam Was 😍

Dziekuje bardzo. Było lepiej niż się spodziewałam :)

Fajnie się czytało ;) jesteście bardzo do siebie podobne 😉

Dziękuję. Jestem [podobna do mamy i babci :) Z wyglądu i charakteru :)

Co za uroczy post <3