cholerne ściany, cholerny Jack.
pamiętam to uczucie, w którym wcale nie chcesz się zabijać, chcesz po prostu zniknąć, przestać istnieć.
jednym chodzi o to, by przestać czuć, bo boli.
innym - by właśnie zacząć czuć cokolwiek.
kiedyś przeczytałam, że być może ściany to nie przeszkody, tylko punkty odniesienia. jak w labiryncie.
każda ściana - z lotu ptaka jest tylko częścią tej krętej drogi zwanej życiem. może tak jest.?
póki nie skręcisz, nie wiesz co jest za zakrętem. może trzeba zaakceptować życie ze ścianami.?
nie wiem. 😓
przytulam niezmiennie. ❤️🖤💜