Gameeit - Pierwszy steemitowy magazyn gamingowo-technologiczny. Nr 1.

in #polish7 years ago (edited)

gameeitokladka-page-001 (1).jpg

kreska.png

Spis treści:

*słowo wstępu
*Vatsim
*Recenzja -Donkey Kong Country: Tropical Freeze
*Recenzja - Sterdew Valley
*Epoka Nintendo
*Google VR - hit czy kit ?
*Kącik kulturalny
*Kiedyś to było
*Słowo końcowe

kreska.png

slowo wstepu.png

Witajcie!

Oto jest! Pierwszy steemitowy magazyn gamingowy. Gdy byłem mały często kupowałem podobne magazyny. Kiedyś zamarzyłem, aby samemu zostać takim redaktorem. Steemit daje możliwość spełnienia tych marzeń. Od razu powiem, że magazyn jest wykonywany od zera przeze mnie, dlatego ma charakter totalnie amatorski i może nieco odbiegać jakością od czasopism, które znajdziecie w kioskach. Nie będzie to też, magazyn wielostronicowy, gdyż nie mam pod sobą całej wielkiej redakcji, a jedynie głowę, komputer i kilka pomysłów. Może zdarzyć się jakiś błąd w grafice czy tekście (chociaż oczywiście przed publikacją będzie sprawdzony). To dopiero pierwszy numer, więc jeśli zajdzie potrzeba, będę uczył się na błędach. Czcionki i obrazki są na darmowej licencji do użytku komercyjnego, screeny z gier robiłem sam.

Zapraszam do mojego świata. Świata gier, nowinek technologicznych i garstkę retrowspomnień. Liźniemy też troszkę kultury. Postaram się recenzować gry, dodawać zapowiedzi i współpracować z czytelnikami (o ile takowi będą ;). Nie lubisz gier? Mam dla Ciebie kącik kulturalny, w którym znajdziesz propozycje książkowe, serialowe i muzyczne. Bo Gameeit docelowo nie będzie wyłącznie o grach, ale również poruszę tematykę okołogrową. Zapraszam do pisania listów. Można kierować je na maila [email protected], a ja opublikuję je w kolejnym numerze.

Zatem...ruszamy !

joystick-2389216_960_720.png

kreska.png

co nowego.png

Najgłośniejsze premiery miesiąca to State of Decay 2, które pojawi się 22 maja oraz Detroit: Become Human, wychodzące 3 dni później. Chociaż i tak wszyscy patrzą na Los Angeles, które rozpoczną się 12 czerwca (chociaż poprzedza je konferencja EA, która zaczyna się już 9 czerwca). To tam poznamy szczegóły na temat nadchodzących gier na konsole i komputery osobiste. Pojawią się na pewno zapowiedzi zupełnie nowych tytułów, a także trailery i daty premier gier, których już się spodziewamy. Najprawdopodobniej zobaczymy zwiastun nowego Tomb Raidera, Rage 2 czy drugiej części The Crew. Na konferencji EA na pewno, jak zawsze zobaczymy kolejną część Fify oraz Maddena i NBA Live. O ile Fifa ma w Europie mnóstwo miłośników, to graczy Maddena nie ma prawie wcale. Jeśli chodzi o koszykówkę, to nie oszukujmy się. EA na tym polu nie dorasta do pięt konkurentowi z 2K. Fani Nintendo liczą na pokaz nowych pokemonów czy Metroid Prime, ale to spory znak zapytania. Tak czy siak, zapowiadają się wspaniałe targi i wielkie gamingowe emocje. Największą tajemnicą są gry na PC. Tam może być bardzo ciekawie, gdyż co jakiś czas wychodzi hit na miarę LOLa czy Fortnita. Czy targi przyniosą nam tytuł, który znowu przyciągnie przed monitory całe rzesze graczy? Okaże się, ale na pewno jest potencjał.

e3.png

Plan konferencji:

EA - 9 czerwca, 20:00
Microsoft - 10 czerwca, 22:00
Bethesda - 11 czerwca, 03:30
Ubisoft- 11 czerwca, 22:00
Sony - 12 czerwca, 03:00
Nintendo -12 czerwca, 18:00

kreska.png

vatsim.png

Technologia idzie do przodu. Gdy usłyszałem o Vatsim to nie mogłem wyjść z podziwu, że takie narzędzie istnieje. Oprogramowanie możliwie najbardziej realnie oddaje użytkownikowi rolę pilota lub kontrolera lotu. Screenów z samego symulatora nie będzie, gdyż nie czuję się osobą kompetentną aby w ogóle próbować się w to bawić, a nie chcę kraść ich innym. Obsługa symulatora jest zbyt trudna, bo...obsługa samolotu również jest trudna. Nie dość, że musimy uruchomić maszynę to wcześniej musimy się skontaktować w tej sprawie z innym graczem - kontrolerem lotów. I oczywiście zatankować nasz samolot. Wyobraźcie sobie, że Vatsim korzysta dokładnie z tych samych map, danych pogodowych co prawdziwe lotnictwo. Ponadto procedury odnośnie startu, lotu, lądowania i kontaktu z kontrolerem są przestrzeganie identycznie! Tutaj często przyszli piloci poznają tajniki funkcjonowania tej pracy. Dostajemy idealnie odwzorowany kokpit i musimy nie tylko potrafić wzbić się w powietrze, ale również wybrać odpowiedni tor lotu, dobrze operować przepustnicami odpowiadającymi za ruch statku powietrznego, znać język angielski, bo to podstawa w lotnictwie i w symulatorze w takim języku się będziemy komunikować. Po prostu, jesteś jak prawdziwy pilot i za ekranem monitora dopełniasz wszelkich procedur jakimi rządzi się prawdziwe lotnictwo. Musisz znać każdy przycisk w kokpicie. Nie ma miejsca na jakąkolwiek samowolkę. Jesteś pilotem, a nie Trevorem z GTA, który kradnie samolot i leci nim operując jedynie gałką na padzie.

To niezwykle szokujące, jak idealnie można oddać pracę pilota. Nawet coraz bardziej popularnypilot z yotubowego kanału "turbulencja" wspominał o Vatsim, a to już poważna rekomendacja. Gdy jeszcze podłączymy joisticki (nie pady), zgasimy światło, podłączymy trzy monitory...ach rozmarzyłem się, szkoda że nadal bardziej przystępny jest ten samolot z GTA. Miłośnicy gier lotniczych zainteresują się również Microsoft Flight Simulator czy World of Warplanes. Bo mimo, że Vatsim jest fascynujący, to bez dużej wiedzy lotniczej nie ma sensu się za niego zabierać. Tak czy inaczej, czekam na prawdziwy symulator jakiegoś szybkiego wozu. Ciekawe, czy kiedyś technologia da mi możliwość poczuć zapach spalin.

cockpit-1442715_960_720.jpg

kreska.png

RECKI.png

cover.jpg

Gdy odbierałem ze sklepu swoją kopię gry, sprzedawca wspomniał, że dobrze się sprzedaje, pewnie "hehe przez komunię." Jeśli któremuś ośmiolatkowi uda się skończyć tę grę to czapki z głów.

Kolejne przygody wesołej małpy, to tak naprawdę wersja w z konsoli wii u nieco poprawiona i wydana na konsolę Nintendo Switch. Donkey Kong to jednak już ikona gamingu podobnie jak Link czy Mario. Dlatego zawsze przyjmowany jest bardzo ciepło, zwłaszcza w tak fantastycznej oprawie audiowizualnej. Ale po kolei.

Gra przenosi nas do dżungli w której czeka nas cała masa przygód. Przy pomocy kilku przyjaciół, nasza małpa będzie pokonywać mniejszych i większych wrogów oraz wielkich bossów. Będziemy zbierać banany, aby korzystać z zapasu żyć. W poszukiwaniu bardzo dobrze ukrytych puzzli, przemierzymy najbardziej trudno dostępne lokacje poziomów. Możemy też latać i pływać. Mechanika skoku jest zrobiona fantastycznie. Przeciwności w grze nie są losowe i jeżeli coś się nie uda (a będzie to następowało bardzo często) to możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie. Nie do producentów gry. A pułapek jest cała masa...od kolców przez przeróżne potwory, arcytrudne pułapki na wielkich bossach kończąc. Im dalej w las, a właściwie w dżunglę tym trudniej. Dochodzi do sytuacji, w których bywa wręcz hardcorowo i frustrująco. Nie dajcie się nabrać na "3+" na okładce sugerujące, że gra jest przeznaczona dla dzieci od lat 3. Faktycznie przemocy, seksu czy narkotyków w grze nie ma i jest przystępna pod tym kątem dla każdego. Natomiast dziecko bez pomocy rodziców może sobie z tym tytułem nie dać rady. Ale my - starsi gracze uwielbiamy taki gamingowy masochizm. Lubimy powtarzać levele, aby wreszcie nam się udało (chyba wiem, dlaczego ten numer powstaje tak długo). Z moich ust padło sporo wulgaryzmów, tym bardziej, że zależało mi zebrać wszystkie rzeczy z poziomu.

DdjwfVoV0AAbodf.jpg
Małpa w kolejce

Gra jest niesamowicie różnorodna, oprócz latania czy pływania, wsiądziemy w kolejkę czy na nosorożca. To prawdziwa jazda bez trzymanki. Gdy wagonik się rozpędzi to niezwykle trudno będzie nam zdobyć wszystkie znajdźki na mapie. Oprócz puzzli, aby przejść level na 100% mamy za zadanie zdobyć wszystkie litery z napisu "KONG". Takie dokładanie sobie trudności jest niezwykle satysfakcjonujące.

Ddjv8SwVAAAUq0L.jpg
Dosiadając nosorożca, nawet kolce nam nie straszne

Oprawa audiowizualna to majstersztyk. Grafika jest przepiękna. Chociaż może na screenach tego nie widać, gdyż to kwestia kłopotliwego przerzucania obrazów między konsolą a komputerem. Natomiast gwarantuję - będziecie zachwyceni, szczególnie w trybie przenośnym. Bohaterowie stworzeni są w najwyższej jakości. Design leveli przebija nawet Raymana Legends, którym byłem oczarowany. Tutaj jest jeszcze lepiej, bo bardziej różnorodnie. Przeróżne środowiska, po których porusza się nasza małpa budują kapitalny klimat, a odbiór wrażeń graficznych czyni tę grę wyjątkową. Tutaj mamy stałe 60 klatek na sekundkę bez spadków. Szczególnie widać to przy poruszaniu się kolejką.

Muzyka to mistrzostwo. Do tego zdążyły nas już przyzwyczaić wcześniejsze wersje Donkey Konga. Wystarczającą rekomendacją będzie, gdy powiem, że to robota Davida Wise’a odpowiedzialną za wcześniejsze edycje gry. Jest wspaniale dopasowana i tak jak poziomy - różnorodna, a przy tym zawsze robi wrażenie.

Mam trochę żalu do twórców o brak rozgrywki kooperacyjnej. Przecież można było wykorzystać dwa joycony i bawić się z przyjaciółmi. O ile sam lubię hardcorowe gry i wysoki poziom trudności, tak nie będzie to dobry produkt dla najmłodszych. Tutaj trzeba obycia w tego typu grach i dużo cierpliwości. To nadal wspaniała platformówka, która przypomina najlepsze wspomnienia z czasów popularnego "pegasusa". Ten sam klimat w cudownej oprawie. Polecam każdemu!

ocena ogólna 9/10

kreska.png

starde.png

Chociaż gra wyszła już jakiś czas temu, to warto do niej powrócić, gdyż...wychodzi właśnie na konsolę PS Vita. Czy mieliście kiedyś ochotę wyrwać się z wiru codziennych obowiązków szkolnych czy służbowych i zamieszkać na farmie, sadzić melony i łowić ryby? Teraz macie okazję. Tak jak bohater gry, który rzuca wyniszczającą go pracę, a w spadku po dziadku dostaje poletko.

Stardew Valley to gra stworzona przez...jedną osobę. Gdy tylko wyszła to szybko podbiła twitcha i youtubegaming. Ale ten trend trwał dosyć krótko. Szkoda, bo gra jest fantastyczna. Szczególnie dla starszych graczy, którzy pamiętają jeszcze Hervest Moona. Grę z psxa i konsol nintendo, w której mieliśmy własną farmę. Stardew Valley oferuje jednak znacznie znacznie więcej. Rzeczy do roboty jest tyle, że nie wiadomo jak za co się zabrać.

Na samym początku trafiamy na podwórko, gdyż ciężko to nazwać farmą. Same kamienie i chwasty, a do tego malutka drewniana chatka. Aby coś na tej farmie posadzić to należy oczyścić teren. Rąbiemy, więc drzewa i wykopujemy kamienie, które blokują drogę. Część pozyskanych surowców sprzedajemy, aby mieć środki na zakup nasion. Naszym podstawowym wyposażeniem jest motyka, siekiera, wędka i kilof. Ale te sprzęty pozwalają nam się rozwijać. Łowimy ryby, kopiemy minerały, czasem nawet trafi się jakiś artefakt, który oddamy do muzeum, sprezentujemy lub po prostu sprzedamy, z drewna możemy wytworzyć przeróżne rzeczy, chociaż na początku nie wielkiego wyboru. Możliwości craftowania rosną wraz z naszym levelem.

kopal.png
kopalnia

Im więcej pieniędzy z ryb, skamielin czy innych surowców, możemy posadzić coraz to lepsze i droższe rośliny. Zbudować kurnik i stodołę. Kury znoszą jajka, a z wykopanej rudy wykonujemy maszynę do majonezu, w której je umieszczamy. Crafting pełną gębą. W dalszych etapach gry świnie przynoszą...trufle. Możemy sadzić winogrona, a gdy ulepszymy nasz dom dobudowując piwnicę - możemy z tych winogron zrobić wino. Tu wszystko ze sobą współgra. Interakcja przedmiotów i umiejętności jest niesamowita.

farma.png
moja farma po 29 godzinach gry

Steam podaje, że grałem przez 29 godziny, a jeszcze nie dorobiłem się świń, konia i...żony. No właśnie, żona! Poza farmą jest małe miasteczko, ze sklepem z nasionami, kowalem (który ulepsza nam siekierę czy kilof), sklepem wędkarskim (który sprzeda nam przynęty i lepszą wędkę), muzeum do którego oddamy artefakty i otrzymamy nagrody, zniszczonym budynkiem, który powolutku będziemy odbudowywać i całym mnóstwem sekretów do odkrycia. Ale wróćmy do tej żony, można się ożenić lub wyjść za mąż. W miasteczku mieszka ponad 20 osób, z którymi zawsze można porozmawiać. Co więcej, mamy do dyspozycji kalendarz, który powie nam kiedy jaki npc ma urodziny. Dajemy im prezenty spośród rzeczy znalezionych w grze. Nie każdy prezent musi się podobać, więc tu z pomocą przychodzi wikipedia gry. Ale to jedyna rzecz, którą tam sprawdzam, bo nie chce sobie psuć zabawy. Gra podzielona jest na 4 pory roku, a każda pora roku ma 30 dni, a każdy dzień trwa jakieś 13 minut. I wciągu tych 13 minut robimy co tylko chcemy, a na końcu sprzedajemy swoje dobra, by kolejnego dnia wpłynęły pieniądze.

levels.png
rozwój postaci

Jak widzicie mamy tu elementy RPG. Gra jest ogromna i niesamowicie rozbudowana. Poza farmerstwem czy wędkarstwem są tu setki rzeczy do roboty. Robimy zadania mieszkańców, podlizujemy się naszej wybrance, która po ślubie pomoże w rozwoju farmy; wytwarzamy kolejne, coraz to lepsze urządzenia, których naprawdę jest multum. Gra jest tak potężna, że niesamowicie wciąga. Występuje tu syndrom jeszcze jednego dnia, który chcemy ukończyć. Gra nie ma konkretnego celu i właściwie się nie kończy. Gdy postawimy już wszystkie budynki gospodarskie i będziemy mieli wszystkie zwierzęta, to będziemy chcieli znaleźć wszystkie artefakty, złowić wszystkie ryby itd. Mamy tu aspekt kopalniany, czyli fani minecrafta odnajdą się tu bardzo dobrze, aspekt ekonomiczny - dla wielbicieli takiego gatunku, wspaniałą muzykę i fajną oldschoolową grafikę. Cena gry jest śmiesznie niska, bo kupimy ją za kilkadziesiąt złotych na steam i w elektronicznych sklepach nintendo/playstation store/xbox. Ponad 100 zł zapłacimy za wersję pudełkową. Polecam dać szansę grze, bo potrafi wciągnąć na bardzo długo. Brakuje mi jedynie gry online, ale prowadzone są w tej sprawie beta testy, w których pecetowi gracze mogą już uczestniczyć.

domek.png
dom poszerzony o kuchnię

ocena ogólna 9/10

kreska.png

nint.jpg

Japończycy kochają konsole Nintendo i wypuszczane przez nich gry. Aby odnieść sukces finansowy, ta firma mogłaby się tylko zamknąć na Japonię i nie wychodzić na zachód. Do niedawna w Europie i USA rządziły konsole Microsoftu i Sony, a w kraju kwitnącej wiśni - Nintendo. Tak podzielony był rynek i nikt nikomu za mocno w drogę nie wchodził. Gracze z zachodu w zdecydowanej mniejszości byli zainteresowani konsolami Nintendo ds, czy 3ds, gdy w Japonii panował prawdziwy szał, szczególnie na gry z Mario czy Pokemonami.

Jednak w marcu zeszłego roku coś się zmieniło. Na rynek trafiła konsola Nintendo Switch ze zremasterowaną Zeldą na premierę. Dobry marketing, możliwość gry zarówno przenośnie jak i stacjonarnie i nowe ekskluzywne gry sprawiły, że Europejczycy zaczęli kupować "Switche." Tutaj, na Ziemi, gdzie jeszcze kiedyś japoński koncern nie miał czego szukać, zaczęto grać na potęgę. Wyniki sprzedażowe poszybowały w górę, a Nintendo stało się konkurencją dla innych gigantów - Sony i Microsoftu. "Big N" nie poprzestało na laurach, pojawiło się genialne Mario Odyssey, Mario Kart 8 Deluxe, zrecenzowany w numerze Donkey Kong i gratka dla fanów RPG - Xenoblade Chronicles 2. A to wszystko w ciągu półtorej roku od premiery. Tak dobrego startu nie miała żadna inna konsola. Nintendo zapowiada również pokemony i daję sobie głowę uciąć, że to zapewni im kolejnych graczy. Już w czerwcu pojawi się Mario Tennis Aces, który na trailerach prezentuje się obłędnie.

Gry świetne, marketing bardzo dobry, społeczność graczy na całym świecie...Jednak jest też łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Wyobraźcie sobie, że na konsoli Nintendo Switch nie ma czatu głosowego, ani prostego wysyłania wiadomości. Nawet aby dodać kogoś do listy znajomych musimy podać Friend Code czyli 12-cyfrowy numer. Dlaczego nie można po prostu wpisać nicka, tak jak ma to miejsce wszędzie? Ponadto nie mamy przeglądarki internetowej i youtube czy aplikacji z innych portali internetowych. Nadal czekamy na emulację starych konsol Nintendo.

nintendo-switch-3061236_960_720.jpg

Mimo braków technologicznych, tak naprawdę rządzą gry. Do tytułów ekskluzywnych dorzućmy jeszcze multiplatformowe, takie jak: Fifa, Wolfenstein, Doom, Dark Souls, Skyrim. I robi się bardzo interesująco. Nintendo swoją nową konsolką podbiło zachodni rynek, czekamy jedynie na poprawki technologiczne.

kreska.png

vr.jpg

Google Vr miały być rewolucją. Rzeczywiście przenoszą nas do wirtualnego świata. Czy jednak naprawdę możemy się poczuć jak za prawdziwą kierownicą? Na przykładzie Driveclub VR, mogę powiedzieć, że nie...W prawdziwym aucie nie boli mnie głowa i nie odczuwam delikatnych mdłości. Poza tym po jakimś czasie kręciło mi się w głowie. Ale to tylko pierwsze wrażenie...później było już nieco łatwiej. O ile google wygodnie leżą na głowie, to takie granie najzwyczajniej potrafi zmęczyć. Nasz błędnik potrafi troszeczkę zwariować. Poza tym w driveclubie zauważyłem drobne zgrzyty graficzne. Nadal nie jest to idealny obraz ani nawet bardzo dobry. Bardziej traktowałbym tę technologię jak ciekawostkę niż pełnoprawne granie. Zwłaszcza, że cena najlepszych urządzeń tego typu jest bardzo wysoka. Najlepiej wybrać się do salonu VR - bo tych w Polsce jest coraz więcej. Tam też sprawdzimy - jak nasz organizm będzie reagował na wirtualny obraz. To rzeczywiście nowe i niewiarygodne urządzenie, zakładam jednak, że twórcy VR, chcieli zastąpić tradycyjne kontrolery. Nie udało się, wciąż wolimy tradycyjne granie z padem, myszką czy klawiaturą. Nie jesteśmy gotowi jeszcze na VR, chociaż sam pomysł jest fantastyczny i posiada ogromny potencjał. Zostanę przy tradycyjnej technologii i od czasu do czasu odwiedzę salon VR, a nad zakupem na razie się nie zastanawiam.

kreska.png

kacik-page-001.jpg

kreska.png

kiedys to bylo-page.jpg.jpg

kreska.png

slowo koncowe.jpg

To już wszystko co dla Was przygotowałem. Pierwsze koty za płoty. Jestem otwarty na konstruktywną krytykę i nowe pomysły. Tak jak wspomniałem na maila [email protected] możecie pisać listy oraz swoje propozycje do kącika kulturalnego. Myślę, że "Kiedyś to było" również będzie stałą rubryką, więc jest dla Was otwarty. Piszcie śmiało swoje nostalgiczne growe wspomnienia. Jeżeli oczywiście ktoś się zgłosi. Zachęcam do tego już teraz, bo zanim numer wyjdzie, to może wypaść z głowy. Co do kolejnego numeru...Wyjdzie, jeżeli ten będzie czytany. Kiedy? Trudno mi powiedzieć, ale nie dalej niż za 2 - 3 tygodnie. Dziękuję za uwagę, zapraszam do mailowania i komentowania.

Sort:  

Bardzo fajnie wyszedł ten pierwszy numer i bardzo przyjemnie się czytało :)

Bardzo chciałbym pomóc przy redagowaniu, chociażby przy Kąciku Retro, lecz niestety nie mam teraz czasu na pisanie artykułów (życie) :(

Zostawiam upvote, resteem i postaram się przesłać w delegacji parę SP, bo warto :)

Dziękuję, właśnie dla takich słów to robię i to już pewne, że wyjdzie kolejny numer. Dwa zdania o wspomnieniach lub o książce, serialu czy ulubionej muzyce to tylko chwila, więc jak tylko znajdziesz czas to zapraszam :)

Bardzo fajnie się czyta, ciekawie napisane :) upvote ode mnie :)

Dzięki! Zawsze na współpracę jestem otwarty i można pisać na maila. Myśle, że fajnie by było gdyby cały magazyn powstał w całości po angielsku, ale do tego trzeba jakiegoś naprawdę dobrego tłumacza :)

Jest możliwość podania maila? Nie mogę go znaleźć a mam do zaoferowania (chyba ciekawą) współpracę.

O kurczę, bardzo fajny magazyn. Gratuluję. Mam nadzieję, że będzie kontynuowany na podobnym poziomie. Pozdrawiam i follow-uję. :)

Up i follow, ciekawie napisane :D

super pomysl a jeszcze lepsze wykonianie mam nadzjeej ze bedziesz kontunowal pozdrawiam upvote i follow ;]

O kurde, jestem miło zaskoczony takim masywnym wpisem. Mnóstwo treści, widać, że dużo nad tym pracowałeś. Mam nadzieję na więcej wydań "magazynu", bo prawie się poczułem jakbym czytał kawałek starego "PSX Extreme" w wydaniu elektronicznym :p

Też zaczynałem od PSX Extreme :)

Chyba każdy zaczynał 😁

Leci follow i up :)

Świetny pomysł z tym magazynem. Masz ciekawy styl pisania przez co przyjemnie się czyta. Leci resteem i upvote ;)

zajebisty pomysł, gdybyś szukał pomocy przy grafikach, to chętnie pomogę