"I, Tonya" - jeden z najlepszych filmów 2017
Gdybym był zmuszony wybrać tylko jeden film z 2017 roku, który zrobił na mnie piorunujące wrażenie to byłby to zdecydowanie film "I, Tonya" w reżyserii Craiga Gillespie, w Polsce nieszczęśnie nazywanym "Jestem najlepsza. Ja, Tonya." Reżyser wcześniej głównie był znany z wyreżyserowania filmu "Miłość Larsa" z Ryanem Goslingiem w roli głównej.
Po pierwsze film jest fenomenalnie zagrany. Margot Robbie wcielająca się w niesławną Tonyę Harding jest absolutnie fantastyczna, co jeszcze bardziej nie pozwala uwierzyć, że Allison Janney jako matka Tonyi kradnie każdą scenę w której się pojawia. Jej postać jest wyjątkowo skomplikowana, a jej motywacje czy skrycie chowane uczucia pozostają dla widza zagadką dla samego końca. Towarzystwo aktorów drugoplanowych, którzy o dziwo grają bardzo naturalnie sprawia, że całość jest idealnie wyważoną mieszanką.
Idąc na seans, podczas festiwalu Camerimage w Bydgoszczy kompletnie nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Historia Tonyi Harding pozostawała dla mnie nieznana przed obejrzeniem filmu. W tym momencie chciałbym również polecić, aby każda osoba która tak samo jak ja, nie ma przed seansem za dużej wiedzy na temat omawianej postaci, nie zmieniała tego stanu rzeczy. Głównie dlatego, że narracja zaprezentowana w filmie, która bardzo często burzy czwartą ścianę, nie jest jedynie zabawną ciekawostką, która ma nas rozbawić, oprócz tego dodaje całej historii dodatkowej głębi, którą poznać możemy dopiero gdy sami połączymi wszystkie kropki. A gdy już wszystko zrozumiemy, wtedy ostatnie słowa w filmie będą odbijać się w naszej głowie szerokim echem.
Tak więc, jeżeli ktokolwiek jeszcze filmu nie widział, to "I, Tonya" jest zdecydowanie dobrym wyborem.