Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.2 / dzień 4

in #polish6 years ago (edited)

Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.2 / dzień 4


Etap I : Świnoujście - Jarosławiec
Cz. 2 : Kołobrzeg - Jarosławiec
Dzień 4 : 2010-07-30
Odcinek : Dąbki - Darłówko
Odległość plażą : 7,4 km
Przebyta odległość dzienna (wraz z wejściami w głąb lądu) : 16,8 km
Przebyta odległość statkiem wycieczkowym (rejs po morzu) : 6,0 km
(Rejs nie wliczony do ogólnej puli kilometrów)
Przebyta odległość całkowita (suma odcinków) : 231,4 km
Nocleg : Pole Namiotowe O.W. "Róża Wiatrów", Darłówko ul. J.Muchy 2
(GPS: N 54 25.660' E016 22.418')


W nocy hałasowały na wietrze różnego rodzaju urządzenia zamontowane na zacumowanych u brzegu żaglówkach. Kręcił się też taki wiatrołap do mierzenia wiatru, co razem utworzyło ciągłą, nocną kakofonię dźwięków. Dzień zapowiadał się ładnie i bez opadów.

Sąsiad, co to o 5:00 chodzi ponoć codziennie na ryby, tym razem już nie wytrzymał i podarował nam gotowy całkiem posiłek w postaci leszcza smażonego, podany jak na tacy wprost z patelni. Posiadaliśmy jeszcze wczorajsze bułki, czyli wkład własny w to śniadanko.

Podziękowaliśmy pięknie... mieliśmy zaszczyt uczestniczyć w uczcie, którą ci ludzie praktykowali codziennie rano. Ryba wprost z jeziora zamiast gastronomicznych podniet rodem z Codex Alimentarius.
Dojadając jednak trochę "na mieście" ruszyliśmy plażą.

Bolały nas nogi po wczorajszych zmaganiach. Co ciekawe bolały nas te same, prawe nogi na podobnej wysokości. Sylwiunię udo a mnie wyżej, w okolicach biodra. Tę zbieżność kontuzji można przypisać niezmiennej, rozciągniętej kilometrami pochyłości terenu, która to bardziej faworyzuje obciążenie prawej strony.

Jednak w miarę rozwoju zmęczenia rosła tolerancja na ból i po jakimś czasie wrócił komfort naszego przechadzania się z zachodu na wschód - do Darłówka. Wejście do miasteczka przywitało nas rzadkim widokiem uroczej rośliny zwanej Mikołajkiem Nadmorskim. W Polsce gatunek rzadki, najczęściej spotykany na wydmach, objęty ścisłą ochroną gatunkową.

Ale Darłówko przywitało nas sympatycznie także pod innymi względami. Najpierw mili panowie (jeden na wózku inwalidzkim) udzielili nam wyczerpujących informacji na temat istniejących tutaj pól namiotowych i campingów, za co dziękujemy i zdrowia życzymy. Potem przemiła obsługa O.W. "Róża Wiatrów" przyjęła nas na pole i zachęciła do wzięcia udziału w rejsie po morzu za promocyjną cenę wysokości 30% zwykłej opłaty. Daliśmy się namówić, bo nie mieliśmy zbytnio koncepcji na nadchodzący czas... popłynęliśmy.

Ale zanim wsiedliśmy na statek pozwiedzaliśmy trochę Darłówko, bo most zwodzony był akurat zamknięty i mieliśmy chwilkę czasu do wypłynięcia w morze.

Most otworzono, byliśmy na statku. Rejs miał trwać 45 min. i jakoś tak to wyszło. Wypłynęliśmy 3 km. w głąb morza i czasami mocno bujało statkiem, gdyż fala jeszcze się do końca nie uspokoiła. Najwięcej radochy miały dzieci licznie zgromadzone na pokładzie jako zapychacz stanu osobowego, bo to przecież rejs komercyjny, biznes znaczy, nie żadna tam żeglarska miłość...

Po rejsie oddaliśmy się podstawowym czynnościom gastronomicznym, które przerywaliśmy spacerami po kurorcie. W międzyczasie wróciliśmy na pole celem dokończenia procesu osadnictwa, którego nie zdążyliśmy dokonać wcześniej, bo czasu było mało i plan "żeglarskich" zajęć napięty.


W nocy tuż za naszym namiotem wywiązała się impreza o charakterze libacji. Musiałem po raz kolejny użyć słynnych zatyczek do uszu, potrzebowaliśmy snu...
Potrzeba matką wynalazków, zatyczki okazały się OK.


>>> Zobacz ślad GPS


źródła:
(zdjęcia prywatne)
(tekst własny)


Dziękuję, thank you :)


Sort:  

Hi! I am a robot. I just upvoted you! I found similar content that readers might be interested in:
http://popiachu.blogspot.com/2010/08/