Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.1 / dzień 7
Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.1 / dzień 7
Etap I : Świnoujście - Jarosławiec
Cz. 1 : Świnoujście - Kołobrzeg
Dzień 7 : 2010-07-14
Odcinek : Mrzeżyno - Grzybowo
Odległość plażą : 14,0 km
Przebyta odległość dzienna (wraz z wejściami w głąb lądu) : 17,2 km
Przebyta odległość całkowita (suma odcinków) : 124 km
Nocleg : Camping "Bursztynek", Grzybowo ul. Namiotowa 1
(GPS: N54 09.723' E015 29.512')
Minęła pierwsza noc, kiedy w namiocie zrobiło się w końcu chłodno i trzeba było wejść do śpiwora. Deszcz w nocy nie padał ale zaistniała przyjemna mgła i rosa.
Dzień zaczął się jednak upalnie, złożyliśmy więc namiot, spakowaliśmy plecaki, wzięliśmy zimny prysznic, pożegnaliśmy się z sąsiadami z Wrocławia oraz przemiłą panią z recepcji i ruszyliśmy w kierunku sklepu. A w sklepie owym standard, bułki słodkie z jabłkowo-miętowym tymbarkiem. Potem dalej brzegiem w kierunku Kołobrzegu.
Ten odcinek eskapady zapamiętamy jako najtrudniejszy ze względu na ilość występujących ludzi na plaży. Ludzie byli wciąż i wciąż a wielu z nich to ludzie nieprzeciętni... artyści wręcz! Ci z zapałem artystycznym okupowali brzeg niczym pszczoły ul. To tak zwani "budowniczowie na piasku". Budowniczowie owi stawiali na styku wody z lądem niezliczone formaty przeróżne. Ich finezja, fantazja i zacięcie tworzyły całe piaskowe średniowieczne miasta z przepastnymi po kolana fosami. Ilość budowli, które trzeba nam było omijać przyprawiały nie tylko o ból głowy, ale także o ból kolan. Uwaga zaś koncentrowała się na nierozdeptywaniu przy tym skocznym marszu dzieci, które pojawiały się znikąd i zewsząd jednocześnie. Ten artystyczny spazm budowlany ciągnął się nieprzerwanie od Mrzeżyna do Grzybowa.
Były też psy duże i małe i samopas. Były też olbrzymie i my byliśmy, jak przynęta pełznąca wzdłuż brzegu. Ale psy też miały tego dnia dość a i głodne nie były. Nie biegały, nie skakały, nie szczekały, nie stały i nie pływały. Były se nie wiadomo po co i komu na co. Były też golasy z tych golasów dorosłych w nietypowym pomieszaniu, razem z ubranymi ramię w ramię smażąc skórę odkrytą całkowicie lub częściowo zamajtkowaną, zagalotowaną.
Były też obawy dotyczące mostku przed Dźwirzynem. Wiele głosów wczoraj plotkowało, że jest już niedrożny z powodu remontu i będzie z tym bieda. I była by to bieda, bo most następny bardzo daleko wgłąb lądu. Ale mostek okazał się drożny, choć faktycznie częściowo zamknięty dla ruchu samochodowego.
Ten odcinek eskapady zapamiętamy jako najtrudniejszy ze względu na ilość występujących ludzi na plaży. Ludzie byli wciąż i wciąż a wielu z nich to ludzie nieprzeciętni... artyści wręcz! Ci z zapałem artystycznym okupowali brzeg niczym pszczoły ul. To tak zwani "budowniczowie na piasku". Budowniczowie owi stawiali na styku wody z lądem niezliczone formaty przeróżne. Ich finezja, fantazja i zacięcie tworzyły całe piaskowe średniowieczne miasta z przepastnymi po kolana fosami. Ilość budowli, które trzeba nam było omijać przyprawiały nie tylko o ból głowy, ale także o ból kolan. Uwaga zaś koncentrowała się na nierozdeptywaniu przy tym skocznym marszu dzieci, które pojawiały się znikąd i zewsząd jednocześnie. Ten artystyczny spazm budowlany ciągnął się nieprzerwanie od Mrzeżyna do Grzybowa.
Były też psy duże i małe i samopas. Były też olbrzymie i my byliśmy, jak przynęta pełznąca wzdłuż brzegu. Ale psy też miały tego dnia dość a i głodne nie były. Nie biegały, nie skakały, nie szczekały, nie stały i nie pływały. Były se nie wiadomo po co i komu na co. Były też golasy z tych golasów dorosłych w nietypowym pomieszaniu, razem z ubranymi ramię w ramię smażąc skórę odkrytą całkowicie lub częściowo zamajtkowaną, zagalotowaną.
Były też obawy dotyczące mostku przed Dźwirzynem. Wiele głosów wczoraj plotkowało, że jest już niedrożny z powodu remontu i będzie z tym bieda. I była by to bieda, bo most następny bardzo daleko wgłąb lądu. Ale mostek okazał się drożny, choć faktycznie częściowo zamknięty dla ruchu samochodowego.
Tak jak było do przewidzenia w dalszej podróży, kryzys dopadł nas na piętnastym kilometrze i lampka rezerwy migotać już zaczęła. Jako, że nadarzył się mniej zaludniony odcinek to zarządzono przerwę, legli my zatem na piachu z dala od wypoczętych wczasowiczów.
...A słoneczko wciąż się uśmiechało szczerym uśmiechem i obrazić się nie zamierzało.
Sytuacja była znowu kiepska. Musieliśmy odpocząć. Wydłubałem z plecaka telefon i zadzwoniłem na IT do Rewala. Poprosiłem o adres najbliższego pola namiotowego. Adres był zachęcający: Grzybowo ul. Namiotowa. Okazało się w/g GPS, że zaszliśmy trochę za daleko i będziemy musieli wrócić aby dostać się na miejsce. Wróciliśmy lasem unikając Słońca tak długo jak się dało.
Grzybowo nie przypadło nam do gustu. Wioska bez charakteru. Pole nie nadające się w zasadzie pod namiot, bynajmniej tam, gdzie proszono nas abyśmy się skierowali. Kretowiska, górki i góreczki - oto krajobraz na najbliższy czas. Jak "po wykopkach". Ale mówi się trudno, nocować gdzieś trzeba.
Grzybowo nie przypadło nam do gustu. Wioska bez charakteru. Pole nie nadające się w zasadzie pod namiot, bynajmniej tam, gdzie proszono nas abyśmy się skierowali. Kretowiska, górki i góreczki - oto krajobraz na najbliższy czas. Jak "po wykopkach". Ale mówi się trudno, nocować gdzieś trzeba.
My jak "po wykopkach", pole jak "po wykopkach" a po drodze "na miasto" padły jeszcze akumulatorki w nawigacji a my padliśmy w barze z frytkami.
Po obfitym posiłku resztę dnia spędziliśmy na plaży, starając się odpocząć podziwiając darmowe spektakle nieba. Wieczorem był lekki chłodny wiatr od morza i woda jakby zimniejsza do kąpieli.
Wracaliśmy do namiotu pijani zmęczeniem dosłownie słaniając się na nogach i spaliśmy do samego rana...
>>> Zobacz ślad GPS
źródła:
(zdjęcia prywatne)
(tekst własny)
Dziękuję, thank you :)
upvote for me please? https://steemit.com/news/@bible.com/6h36cq
upvote for me please? https://steemit.com/news/@bible.com/6h36cq