Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.1 / dzień 6
Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.1 / dzień 6
Etap I : Świnoujście - Jarosławiec
Cz. 1 : Świnoujście - Kołobrzeg
Dzień 6 : 2010-07-13
Odcinek : Niechorze - Mrzeżyno
Odległość plażą : 14,7 km
Przebyta odległość dzienna (wraz z wejściami w głąb lądu) : 23,0 km
Przebyta odległość całkowita (suma odcinków) : 107 km
Nocleg : Camping 193 Rega, Mrzeżyno ul. Trzebiatowska 24
(GPS: N54 08.378' E015 17.162')
Tym razem dało się w powietrzu wyczuć oznaki przesilenia pogody.
Kilka mini białych chmurek wisiało od rana nad horyzontem. O godzinie 7:00 pożegnaliśmy się z polem i ze względu na brak zaopatrzenia w sklepach o tej godzinie w bułki słodkie, wyruszyliśmy na czczo gryząc po drodze obrzydliwe słone orzeszki, które zabraliśmy jeszcze z domu. Na orzeszkach i resztce wody dotarliśmy do Pogorzelicy...
Kilka mini białych chmurek wisiało od rana nad horyzontem. O godzinie 7:00 pożegnaliśmy się z polem i ze względu na brak zaopatrzenia w sklepach o tej godzinie w bułki słodkie, wyruszyliśmy na czczo gryząc po drodze obrzydliwe słone orzeszki, które zabraliśmy jeszcze z domu. Na orzeszkach i resztce wody dotarliśmy do Pogorzelicy...
...I tam odnajdując sklep spożywczy nadrobiliśmy braki żywnościowe. Obok konwersowały panie pielęgnujące zielone klomby a spadające sosnowe szyszki biły nas nie wiedzieć za co.
Przed nami stosunkowo długi kawałek plaży - odcinek, gdzie o tej wczesnej jeszcze porze była nadzieja, że mijać będziemy niewiele ludzi. Tak też było - pusto, twardziej niż zwykle pod nogami i na dodatek powiewał w końcu chłodniejszy wiatr od strony morza. W powietrzu wyczuwało się ulgę powiązaną z prawdopodobną zmianą pogody. Było miło, wziąłem nawet kąpiel w morzu z udziałem mydła w ramach rekompensaty za cierpienia na polu. Woda, darmo dana człowiekowi na używanie i nigdzie nie ma pojemnika na monety...
Powiewał bardzo lekko ale wyraźnie chłodniejszy wiatr - chciało się w końcu tego wszystkiego, czego nie chciało się wcześniej. Ten odcinek plaży wynagrodził nam w radościach cały wcześniejszy mozolny i wręcz patologiczny wysiłek. Betony Mrzeżyna rosły w oczach z każdym krokiem. Chmury gęstniały i ciemniały niczym prezenty na niebie.
Takie oto prezenty:
Takie oto prezenty:
Dokładnie w momencie kiedy dotarliśmy do kanału w Mrzeżynie nagle lunął pierwszy od wielu dni wyczekiwany, wybłagany i wymodlony letni deszcz:
Lud plażowy pospiesznie powstał na nogi i pognał w stronę wyjścia. Tam rosło jednak tylko jedno rozłożyste drzewo i my już tam byli. Kupa luda cisnęła się pod drzewo jakby wody z nieba się bali. Pod drzewem, wśród ludu byli również Robert i Marta z Wrocławia. Pozdrowienia z tego miejsca ślemy serdeczne tak jak serdeczna rozmowa wywiązała się między nami w oczekiwaniu na koniec opadów ;-)
Rozmawialiśmy jeszcze długo po drodze i na miejscu na wiele tematów, śmiechom i wspominkom dziejów nie było końca. Deszcz sobie padał i jakąś godzinę później ta miła para częstowała nas kawą i herbatą zaraz po tym, jak nasz namiocik powstał w sąsiedztwie ich namiotu na polu, które wciąż wspominamy i polecamy każdemu, kto zawita w tamte strony.
Rozmawialiśmy jeszcze długo po drodze i na miejscu na wiele tematów, śmiechom i wspominkom dziejów nie było końca. Deszcz sobie padał i jakąś godzinę później ta miła para częstowała nas kawą i herbatą zaraz po tym, jak nasz namiocik powstał w sąsiedztwie ich namiotu na polu, które wciąż wspominamy i polecamy każdemu, kto zawita w tamte strony.
To najlepsze miejsce na jakim dotąd nocowaliśmy i naprawdę jest co chwalić. Począwszy od przemiłego i przesympatycznego powitania na recepcji a skończywszy na sanitariatach. Wszystko na szóstkę i w pełni profesjonalnie. Biorąc pod uwagę jak różne potrafią być warunki bytowania na pobliskich campingach pole na Trzebiatowskiej 24 w Mrzeżynie polecamy z całą odpowiedzialnością i z gruntownym rozeznaniem tematu. Chętnie kiedyś tam powrócimy jeśli nadarzy się ku temu okazja.
Tymczasem ładowarki pożyczonym od sąsiadów prądem ładowały nam wyczerpane akumulatorki i komórki, a my udaliśmy się na poszukiwanie wrażeń "na mieście". Jak zwykle było jedzenie, picie do woli i exploracja miejscowości... był też uroczy zachód słońca i całkiem chłodny miły wieczór.
Namiot z Biedronki przetrwał swoją pierwszą próbę ulewnego deszczu i tkwił dumnie pośrodku pola jako najmniejszy z małych. Temperatura spadła wyraźnie, co dobrze wróżyło na kolejny dzień. Deszcz przestał już padać co ratowało nasz namiocik przed niechybną kompromitacją... folia, która miała robić za tropik została w Międzywodziu, może komuś się już przydała.
Dzień dobiegał końca... camping zasypiał...
Dzień dobiegał końca... camping zasypiał...
>>> Zobacz ślad GPS
źródła:
(zdjęcia prywatne)
(tekst własny)
Dziękuję, thank you :)
wonderful images
upvote for me please? https://steemit.com/news/@bible.com/6h36cq