#naturatoniebzdura 2 - kobieto, czas na "reżim jaskiniowca"!
Cześć kobitki!
Dziś będzie trochę kontrowersyjnie. Pewnie już na wstępie w waszych mózgach zaczęły kłębić się pokrętne myśli typu: “WTF, co to ten reżim jaskiniowca?!” , “Reżim jaskiniowca? A na co to komu? Komu to potrzebne?”, “Minimalna, nie wiem co bierzesz ale rzuć to w cholerę albo chociaż zmniejsz dawkę o połowę..”. Wiem, brzmi dość dziko, ale postaram się Was zachęcić do przeprowadzenia na sobie tego jakże szalonego eksperymentu, który oczywiście sama na sobie również przeprowadziłam :)
Chyba każda z Was zgodzi się ze mną, że wizytówką każdego człowieka jest przede wszystkim twarz. Szczególnie w dzisiejszych czasach. Na każdym kroku widzimy idealne laski o pozornie nieskazitelnej cerze, a to w telewizji, na pierwszych stronach gazet czy W reklamach. W rzeczywistości jednak jest to zasługa albo photoshopa albo “dobrego” makijażu. Właśnie, “dobrego”... Cudzysłów użyty został przeze mnie celowo, aby uświadomić Wam, że nie ma czegoś takiego jak “dobry makijaż”. Jedyne co za sobą niesie to UZALEŻNIENIE. I tu z pomocą przychodzi nam nic innego jak “Reżim jaskiniowca”! :)
7:00 rano. Dzwoni budzik. Wyłączasz go, przeciągasz się, podnosisz do góry dupę i człapiesz jeszcze nieprzytomna do łazienki. Patrzysz w lustro i nagle.. zawał serca, mini udar i porażenie mózgowe w jednym. Myślisz sobie co jest grane? To jakiś prank? Po chwili uświadamiasz sobie, że to nie jest żart, że lustro jest czyste i nieskazitelne, za to Twoja twarz jest pełna niespodzianek. Dochodzisz do wniosku, że chyba weźmiesz urlop na żądanie:
“Tak! Jestem genialna! Mwahahaha! Urlop na żądanie, to jest to!” - złowieszczo śmiejąc się do lustra. Po chwili wgapiania się w to lustro już telefonujesz do szefa stacji AMC, przekonując go, że chcesz zagrać zombiaka i nadajesz się jak nikt inny do najnowszego sezonu “The Walking Dead” bo na Twoją charakteryzację stacja nie wyda ani centa...
Dobra. Czas zejść na ziemię. Trzeba się jakoś ogarnąć, życie toczy się dalej. Wyciągasz z szafki łazienkowej swoją tajną broń jaką jest pękająca w szwach kosmetyczka i zaczyna się dosłownie jazda bez trzymanki: “Tiruriiruu, pędzle w dłoń i jedziemy z tym koksem...Tu w sumie na tego pryszcza się trochę korektora nałoży to nie będzie tak widać... a tu trochę rozświetlacza na te wory pod oczami... Chrysteee WOOONGRR!? Nie no bez fluidu to się nie obejdzie.. Doraaa, mamy too.. Jeszcze tylko przypudrować nosek, podkreślić rzęsy i usta...iii voila! No.. rządzisz Maleńka!”- gadasz do lustra chcąc dodać sobie samej nieco pewności siebie chociaż i tak w głębi wiesz, że to nie ma najmniejszego sensu...
Mija dzień, dwa, tydzień, miesiąc, rok, 5 lat, 10 lat.. a Ty coraz bardziej uzależniona od makijażu bo ledwo pozbędziesz się niedoskonałości skóry, a już czają się następne by wyskoczyć w najmniej nieoczekiwanym momencie: “O nie! Dziś mam randkę z Piotrem, a tu pryszcz na samym środku nosa! Przecież to wygląda jak jakiś pypeć! Nie no muszę to koniecznie ukryć!”, “Świetnie! jutro rozmowa o pracę, a tu takie wory pod oczami, no jak ja wyglądam!? Solidne szpachlowanie mnie czeka!”, “W sobotę impreza u Kaśki, a ja cała pryszczata! Jeszcze pewnie ta lafirynda Andżela będzie, nie może przecież wyglądać lepiej niż ja! Trudno wydam kasę na kosmetyczkę, ale to ja będę wyglądać jak milion dolarów!” I tak dalej..i tak dalej…Jesteś w samym środku tego błędnego koła. Na twarzy pojawiają się niespodzianki więc zakrywasz je makijażem, a z czasem ten permanentnie nakładany makijaż sieje takie spustoszenie na twojej ślicznej twarzyczce, że nie mam mowy by wyjść z domu bez zakrycia tego niczym innym jak makijażem. Tym samym, który tak Cię szpeci. W pewnym momencie jesteś zazdrosna już nie tylko o lafiryndę Andżelę ale i o swojego faceta Piotra bo to on wygląda pięknie bez makijażu, a nie Ty.
Tak więc kochane czytelniczki jeśli jesteście właśnie w takim martwym punkcie to “Reżim jaskiniowca” jest właśnie dla Was. Zanim jednak przejdę do wyjaśnienia czym jest owy “Reżim jaskiniowca” opowiem Wam jak to się w ogóle stało, że wykopałam z czeluści internetów ten złoty środek na piękną cerę .
Makijaż zaczęłam nakładać bardzo wcześnie bo w wieku gimnazjalnym i jest to zasługa niczego innego jak mojej własnej głupoty. Nie ma się czego wstydzić, takie tam błędy młodości. Mam starszą siostrę i jak na młodsze rodzeństwo przystało brałam z niej przykład co niestety nie wyszło mi na dobre. Parę ładnych lat temu zatrudniłam się w firmie kosmetycznej. Niby wszystko ładnie pięknie, kosmetyki nie testowane na zwierzętach, w dodatku wegańskie.. (to tak chyba jakby komuś przyszło do głowy zeżreć..), oczywiście naturalne, eko, bio i tak dalej. W tym samym okresie mój tryb życia diametralnie się zmienił z racji wykrytych chorób. Postawiłam na leczenie medycyną niekonwencjonalną, zaczęłam zwracać uwagę na to co jem, prowadzić zdrowy tryb życia, czytać składy. I nadszedł czas, kiedy pod moją lupę trafiły kosmetyki. Oczywiście miałam do nich swobodny dostęp na co dzień w pracy. A tam aluminium, parabeny, alkohol, ( zawarty w produktach przeznaczonych do cery naczynkowej, gdzie jest kategorycznie zabroniony bo podrażnia skórę (!)), silikon i szereg innych gówien. Nawet nie zdajecie sobie sprawy , że w produktach reklamujących się jako naturalne i bezpieczne dla naszego organizmu pod ukrytymi brzmiącymi eko nazwami czyha szereg chemikaliów. Sama nie byłam tego świadoma... do czasu. Jednak ta świadomość nie była wystarczającym bodźcem do tego, by podjąć walkę z permanentnie nakładanym makijażem bo byłam w samym środku tego błędnego koła, o którym powyżej pisałam. Na mojej twarzy, a dokładniej na polikach pojawiły się “czerwone placki”, które praktycznie nigdy nie znikały. Wymyślałam, cudowałam i wyszukiwałam w internecie różnych sposobów na złagodzenie tego objawu. Nie wiedziałam czy to jest w końcu trądzik różowaty, czy może skupisko popękanych naczynek, a może jakaś reakcja alergiczna od kosmetyku lub spożywanego produktu spożywczego ? Postanowiłam sobie, że chociaż na weekendy czy dni kiedy nie wychodzę z domu nie będę nakładała makijażu to może cera odpocznie i dojdzie do siebie. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego rezultatu. Aż pewnego pięknego dnia trafiłam na artykuł na temat… Tamtararamtaraaamm: REŻIMU JASKINIOWCA! :)
Reżim jaskiniowca to nic innego jak zaprzestanie wszelkiej ingerencji w skórę twarzy na okres jednego miesiąca. I nie chodzi tu wcale tylko o makijaż… Przez ten czas nie można nakładać również żadnych kremów do pielęgnacji (nawet jakby były nie wiadomo jak eko), nie można dotykać twarzy, stosować peelingów, maseczek oraz… myć twarzy. Tak wiem, brzmi strasznie ale chodzi o to, aby nasza skóra w pełni się odbudowała. Na to nasz organizm potrzebuje około 28 dni. W tym czasie kolejno tydzień po tygodniu skóra unormuje wydzielanie sebum, cera stanie się złagodzona, powstanie skorupka (starszy naskórek chroniący nowopowstającą warstwę nieskazitelnej cery ;)). Mogą wyskakiwać różne niespodzianki ale to normalne gdyż cera się oczyszcza. Od czasu do czasu dopuszczalnym jest delikatne przemycie twarzy wodą najlepiej pozbawioną bakterii i kamienia, a raczej ochlapanie jej gdyż żadne tarcia, szorowanie czy dotykanie rękoma jest surowo wzbronione by nie uszkodzić naszej skorupki chroniącej nowopowstającą warstwę pod spodem. Oczywiście podczas trwania tego eksperymentu nie boimy się wychodzić z domu, cierpliwie czekamy aż minie 28 dni reżimu trzymając łapki przy sobie nawet jeśli mamy niepohamowaną ochotę pogmerać przy jakiejś niespodziance na środku czoła. Po 28 dniach trwania reżimu przygotowujemy sobie kawałek bawełnianego lub lnianego materiału, namaczamy go w letniej przegotowanej wodzie i zmywamy naszą skorupkę. I voila! Odkrywa się przed nami nowa piękna warstwa skóry ;-) I możemy się na dobre pożegnać z permanentnie nakładanym makijażem :)
Podsumowując mój reżim, cera z suchej stała się normalna, odpowiednio nawilżona i natłuszczona oraz zmniejszyły się znacznie niepożądane czerwone “placki” z polików. Wyrównał się także koloryt skóry, odcień skóry twarzy stał się identyczny z odcieniem reszty ciała . Cera stała się lekko rumiana i promienna.
Polecam każdej z Was taki reżim, gdyż na pewno Wam to wyjdzie na zdrowie :)
Bajoo!
Grafiki zaczerpnięte z pexels.com
Gratuluję!!!
Twój post został zakwalifikowany i opublikowany w dzisiejszym wydaniu @codziennik (nowej inicjatywy wspierającej polską społeczność). Dodatkowo Twój post weźmie również udział w cotygodniowym niedzielnym konkursie.
Pozdrawiam
@baro89
Dziękuję bardzo ! :)
Święte słowa moja droga, dobrze że o tym napisałaś. Greczynki mają makijaż nawet na plaży - horror! Ja trzymam się dzielnie bez a i mąż mnie za to chwali ;)
Buziaki z Grecji :)
Dzięki za tak miłe słowa, dzięki nim widzę sens w pisaniu takich artykułów. Ucieszę się jeżeli choć jednej z Was pomoże mój artykuł, lubię uświadamiać innych, że warto zdrowo żyć i że wcale nie trzeba wydawać fortuny by wyglądać pięknie:)
Bardzo ciekawe! Robiłaś taką akcję raz, czy powtarzałaś co jakiś czas? Ciekawi mnie jak jest z komfortem osobistym, czego się spodziewać (nieprzyjemny zapach, "efekty" wizualne itp). Wiesz, chodzi mi o to, czy ludzie będą mnie omijać szerokim łukiem ;)
Reżim przeprorowadziłam jednorazowo i nie będę miała już więcej takiej potrzeby jeżeli nie powrócę do złych makijażowych nawyków. Teraz jeśli nie nakładam zupełnie nic na swoją twarz (mam na myśli kremy do codziennej pielęgnacji) to myję ją raz na kilka dni, właściwie to opłukuję przefiltrowaną wodą. Teraz moja skóra jest grubsza i zwiększona jest jej bariera ochronna więc nie potrzebuję agresywnych środków do oczyszczenia twarzy. Moja skóra była sucha więc reżim był dla mnie zbawieniem ponieważ naturalnie się natłuściła gdyż nie zdzierałam jej peelingami czy innymi kosmetykami do mycia. Co do zapachu twarzy ja nie zauważyłam żeby wydzielała jakikolwiek zapach, żadnych takich oznak z zewnątrz również nie otrzymałam, wręcz przeciwnie mój luby nie mógł przestać mnie całować po twarzy bo w końcu nie miałam na niej żadnej chemii i pachniałam naturalnie :) Jeśli chodzi o efekty wizualne to tak jak wspominałam w artykule mogą pojawiać się liczne niespodzianki, gdyż cera się oczyszcza. Zapomniałam jednak dodać, że jest wysyp zaskórników ale w momencie przemywania twarzy po zakończeniu reżimu wszystkie ładnie wyłażą.
Świetny tekst! Sama walczę z moją cerą i eksperymentuje z nią od lat... Marzę o tym, żeby móc już przestać się malować... Sposób na jaskiniowca wydaje się być dla mnie strzałem w dziesiątke! Muszę koniecznie wypróbować! Dzięki!!!! masz ode mnie upvote w ramach wsparcia projektu #perpetuummobile
Trzymam kciuki żebyś wytrwała w tej trudnej ale jakże opłacalnej walce :) 28 dni bez nakładania czegokolwiek to nie wieczność, dasz radę ! :)
Przyznam, że cała ta wizja mnie korci, nie tylko ze względu na własne lenistwo, ale też na to, że mam zwyczajnie problematyczną cerę "od zawsze". Tylko jak nawet używam wieczorem płynu micelarnego, to widząc jak bardzo wacik jest czarny od katowickiego powietrza, trochę się cykam.
A tak poza tematem słyszałaś coś może o podobnej kuracji tylko dla włosów w ramach wyrównania ilości łoju na głowie?
Masz rację, Katowice nie wypadają dobrze pod względem jakości powietrza ale pomyśl sobie, że dzień w dzień wykonując peelingi czy oczyszczając twarz wszelakimi środkami chemicznymi (trzeba to sobie uświadomić, że każdy kosmetyk to chemia bo możesz go przechowywać od 6 m-cy do nawet 24 m-cy więc z góry wiadomo, że nie jest to naturalne) podrażniasz skórę twarzy, zdzierasz coraz bardziej kolejne warstwy naskórka i co ważne niszczysz barierę ochronną skóry, która właśnie powinna Cię chronić przed katastrofalnymi zanieczyszczeniami z powietrza. I kiedy Ty codziennie myjesz i szorujesz twarz chcąc ją oczyścić tak naprawdę szkodzisz sama sobie bo otwierasz furtkę wszelakim brudom z atmosfery. Co do takiego eksperymentu dotyczącego włosów to tak, słyszałam aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę to co się spożywa. Sam reżim nie wystarczy. Luknij na mój pierwszy artykuł z cyklu #naturatoniebzdura o włosach,tam są na ten temat wzmianki w komentarzach ;) osobiście nie miałam potrzeby przeprowadzania takiego reżimu na swoich włosach.
W nagrodę za użycie tagu pl-kobietom zostałaś wsparta delegacją diosbota z inicjatywy @fervi ego. Gratuluję i dziękuję w imieniu swoim i Troskliwego Ojca Pięćdziesięciu Plemion Zarazy.
Ooo :) Cóż za miła niespodzianka :D dziękuję bardzo :)
Congratulations @minimalna! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
Click here to view your Board of Honor
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard: