[PL]Mark Sandman - Headlong into the irresistible orbit

in #polish7 years ago (edited)

mark sandman at.jpg

I. Wstęp

Brak koziej bródki nikogo nie zmyli. Gdy patrzysz na Marka Sandman, wiesz, że tak musi wyglądać diabeł. Ciemna, charyzmatyczna postać. Duże, głęboko osadzone, wiecznie podkrążone oczy. Włosy mocne, czarne, kręcone. Twarz męska, wyrazista, osłonięta wysoko postawianym kołnierzem. OtoBuena wałęsający się bostońskimi ulicami.

Marka Sandman przychodzi na świat 24 września 1952 roku. Dorasta w Newton, w stanie Massachusetts. Jest najstarszy z czworga rodzeństwa. Ma siostrę Marthę i dwójkę braci: Johna i najmłodszego Rogera. Wedle słów Marthy, to Mark sprawiał rodzicom najwięcej problemów: „Mark był powodem ciągłych niepokojów, trosk i nerwów, nawet pomimo tego, że najmłodszy, chorowity Roger wymagał ciągłej opieki”. Słowa ojca wyjawiają jeden z powodów troski: „Mark nigdy nie myślał o poważnym zajęciu, jak np. znalezienie pracy. Całymi wieczorami i weekendami słuchał muzyki. W końcu postawiłem mu warunek: albo uczysz się dalej, albo szukasz pracy, albo wyjeżdżasz”. Mark, nie bacząc na śnieżną burzę, jeszcze tej samej nocy opuszcza rodzinny dom.

II. I'm free now

Błąka się po stanach Nowej Anglii w poszukiwaniu pracy. Jest pracownikiem budowlanym, taksówkarzem, rybakiem. Pracuje dużo, często bierze nadgodziny. Zarobione pieniądze przeznacza na podróże. W 1972 roku odwiedza: Alaskę, Kolorado, Kalifornię. W 1975 roku jedzie do Ameryki Południowej. Żyje w Brazylii i w Peru, przemierza Amerykę Środkową, gdzie, jak sądzi jego matka, „robił coś z grzybami i marihuaną”. Przez okres siedmiu lat jedynym znakiem życia dawanym rodzinie są pocztówki. Jego podróże przerwała choroba. „Coś z nerkami” – mówi matka. Wraca do domu i rozpoczyna studia na Uniwersytecie w Massachusetts. Gra na gitarze i śpiewa w kilku bostońskich zespołach. Stara się być blisko dorastających braci, szczególnie Rogera, którego najmłodsze lata go ominęły.

III. No reason

Zbliżenie z braćmi, choć intensywne, trwa krótko. Najpierw z powodu szybko rozwijającej się choroby, w listopadzie 1978 roku, umiera w wieku kilkunastu lat Roger. Szesnaście miesięcy później, w wieku 23 lat, ginie tragicznie, wypadając z okna, drugi z braci, Jon. „Mark był bardzo załamany, bardzo smutny, zupełnie zniszczony” – wspomina rodzina. Postanawia, że musi zrobić ze swoim życiem coś wyjątkowego. Kończy studia, myśli o całkowitym oddaniu się muzyce. Pewnej nocy, pracując jako taksówkarz, zostaje obrabowany i dźgnięty nożem w klatkę piersiową. Mimo sporej utraty krwi, udaje mu się przeżyć.

IV. Treat Her Right

Współzakłada w 1984 Treat her right. „Grajmy tak, żeby podobało się kobietom” – tego chce Mark. Reszta członków nie protestuje. Zespół szybko staje się rozpoznawalny na bostońskiej scenie. W 1986 roku wychodzi pierwsza płyta (Treat Her Right ), trzy lata później kolejna (Tied to the Tracks). W przerwach między nagraniami, Mark Sandman bierze udział w kilku muzycznych projektach: Candy Bar, The Hypnosonics, Supergroup, The Pale Brothers. Coraz częściej gitarę elektryczną w jego rękach zastępuje gitara basowa. W 1989 roku, na jednym z jam session, spotyka saksofonistę Dana Colley. Dwa lata później, razem z perkusistą Jeremy Deupree, nagrają płytę, która znajdzie się na szesnastym miejscu „wszechczasówki” Piero Scaruffiego.

V. Let's take a trip together

Mark Sandman, zakładając zespół Morphine, stworzył nowy gatunek muzyki. Trzy instrumenty plus wokal – brzmi najprościej na świecie. Dwustrunowy bas, barytonowy saksofon, perkusja plus wokal – to z kolei brzmi najdziwniej. „Gdy nauczyłem się grać na jednej strunie, spróbowałem z dwiema. Tak zostało. Uważam, że i tak sporo w tym ekstrawagancji”. Od wydania płyty nie minęło dużo czasu i na powrót, Mark Sandman, rozpoczyna podróż po świecie. Tym razem wyrusza z muzyką pod sztandarem boga snu.

VI. The Night

W 1999 roku Morphine kończy pracę nad piątym albumem. Trasa promująca nowy krążek biegnie przez Włochy. Jednym z przystanków jest Palestrina, małe miasteczko pod Rzymem. Tam, trzeciego lipca, na scenie festiwalu Nel Nome del Rock, zatrzymuje się serce Marka Sandmana.


Mark Sandman jest jednym z najbardziej niezwykłych muzyków jednych z najbardziej niezwykłych czasów. Jego muzyka jest uniwersalna i ponadczasowa: może być spokojnym tłem dla spokojnych chwil, a także silnym wsparciem w ciężkich życiowych momentach. Jego twórczość polecam każdemu, bez względu na wiek, płeć i zainteresowania. Mam nadzieję, że tym małym artykułem, wprowadzającym w opowieść o jego życiu, zdołałem wzbudzić Twoje zainteresowanie. Naprawdę warto poświęcić mu swój czas - zwróci się wielokrotnie.