Historia pewnej znajomości (z archiwum kittyspawspl)
Opowiem Wam historię
W sierpniu 2015 wybrałam się z moim mężem Arturem na wakacje do Białego Boru do domku letniskowego Jego dziadków. Po 3 tygodniach leżakowania, jedzenia porzeczek i smażonych płoci wracaliśmy do domu naładowani Słońcem i pozytywną energią na cały następny rok. A, że z województwa Zachodniopomorskiego do Bogatyni nie ma za dużo tras szybkiego ruchu to tłukliśmy się naszym Peugeotem po lokalnych dziurawych drogach i dróżkach prowadzeni przez nawigację w telefonie.
W okolicach Bolesławca już na półmetku naszej podróży do domu natknęliśmy się na roboty drogowe i korek. W oddali zobaczyliśmy tymczasowe światła, które jednak cały czas świeciły na zielono. Pierwszy samochód jednak nie ruszał a pozostali kierowcy trąbili zajadle jak stado baranów. W końcu sznur samochodów ruszył i kiedy my dojechaliśmy do przeszkody na drodze okazało się, że pod tymi tymczasowymi światłami, na samym środku jezdni leży czarny kudłaty pies.
Mimo ciągle zapalonego zielonego światła zatrzymaliśmy auto. Przecież nie mogłam pozwolić, żeby to biedne psisko zostało rozjechane. Postanowiłam zaprowadzić je chociaż na pobocze. Wysiadłam z auta przy akompaniamencie klaksonu samochodu za nami i podeszłam do kudłatego zwierza.
Na migi pokazałam mężowi, żeby zjechał na pobocze a niecierpliwemu kierowcy za nami, który teraz klakson już wciskał ruchem ciągłym i jednostajnym przesłałam całusa w postaci wyciągniętego środkowego palca.
Wcześniej mój kontakt z psami był bardzo ograniczony bo co tu dużo mówić boję się psów i zazwyczaj ich unikam. Nazywam siebie jednak miłośniczką zwierząt i nie mogłam przejechać obojętnie. Schyliłam się do pieska żeby go złapać a wtedy ta kulka sierści odwróciła się na grzbiet, wyciągając bezbronnie brzuch w moim kierunku i poddańczo machając ogonem zaczęła popiskiwać. Stwierdziłam, że to nie bestia więc wzięłam go na ręce i zaniosłam na pobocze. (Można to nazwać pierwszym bliskim kontaktem z psem w moim życiu)
Dokonałam wstępnych oględzin znaleziska i niestety nie było różowo. Pies mocno krwawił z oczodołu. Jego oko było dosłownie wbite do środka. Poduszki łap zdarte do krwi, po sierści skakało STADO pcheł. Ogon był pozlepiany od rzepów ale to w tej chwili był przecież najmniejszy problem.
Roztrzęsiona zaczęłam się zastanawiać co zrobić, było niedzielne popołudnie, byliśmy w obcym miejscu i oboje z mężem mieliśmy zerowe doświadczenie z psami. Kiedy ja się zastanawiałam, mój mąż po prostu otworzył tylnie drzwi do samochodu a Pies sobie wskoczył na siedzenie. Tak więc kudłaty stwór podjął decyzje, a my musieliśmy się dostosować.
Usiadłam z nim na tylnim siedzeniu a mąż włączył się do ruchu i ruszyliśmy w kierunku domu.
Domu hmm.. gdybyśmy mieszkali tak jak teraz na swoim, to pewnie martwiłabym się dużo mniej. W 2015 roku mieszkaliśmy jednak w wynajętej 30 metrowej kawalerce z dwoma KOTAMI.
W samochodzie dałam Pieskowi pić i zrobiłam mu prowizoryczną smycz ze sznurówki. Oko przestało krwawić i mimo, że rana wyglądała naprawdę paskudnie to Pies nie dawał po sobie poznać, że cokolwiek go boli. Merdał ogonem i zadowolony leżał z głową opartą na moim udzie. Pierwszy raz pomyślałam, że pies to miłe stworzenie.
W domu
Jako, że była niedziela wieczór kiedy przyjechaliśmy do domu a rana psa przestała krwawić zdecydowaliśmy odwiedzić weterynarza następnego dnia z samego rana. W bogatyńskim tesco kupiliśmy smycz, karmę, szampon i szczotkę. Bałam się, że Pies zje moje koty (albo to one zjedzą jego :D ) i miałam mocne postanowienie, że zamknę Pieska na tą noc w łazience albo uwiążę go do nogi stołu. Po wejściu do domu.. absolutnie nic się nie stało. Koty przyszły się przywitać, a Pies jakby nauczony obejścia z kotami nie próbował ich wąchać, nie szczeknął, nie merdał do nich ogonem tylko patrzył się zaciekawiony. Koty nie wyczuły zagrożenia, powąchały nas i delikwenta i jak to koty - lekceważąco poszły się zająć swoimi sprawami. (Ładne przywitanie po 3 tygodniach, nie ma co :)) )
U weterynarza
W Bogatyni weterynarią zajmuje się przemiłe młode małżeństwo.
Ocenili, że niestety psiego oka nie da się uratować i potrzebna jest operacja usunięcia oka i zaszycia oczodołu. Dodatkowo pies był zarobaczony, zapchlony, zagłodzony i wycieńczony. Co tu dużo mówić, koszty już zostały ocenione na 500 zł a dodatkowo schronisko Bogatyńskie powiedziało, że psa nie przyjmie. Dosłownie powiedziano pani weterynarz Marcie, że przyjmą go tylko jeśli "przerzucimy go przez ogrodzenie i uciekniemy" Tego nie mogliśmy zrobić, więc na czas rekonwalescencji postanowiliśmy psa zatrzymać. Roboczo nazwaliśmy go Stimpack. (Gracze gry Fallout, wiedzą, że tak nazywają się ampułki przywracające zdrowie w tej grze)
Rekonwalescencja i znalezienie domu
Bardzo polubiłam Simpaka i mimo, że nie miałam warunków, żeby go zatrzymać to bardzo chciałam mu pomóc i znaleźć dobry dom. Pocztą pantoflową rozpuściliśmy wici o znalezionym piesku i niespodziewanie okazało się, że "kolega koleżanki mojej koleżanki" szuka dla siebie psa! Rafał co prawda nie mógł wziąć od nas Stimpaka od razu bo właśnie się przeprowadzał, ale poprosił byśmy go dla niego przechowali przez kilka tygodni :)
Tutaj zajmuje się kołtunami Stimpaka:
Tutaj Stimpak z moim mężem Arturem:
Tutaj Stimpak z moimi kotami:
Nowy dom u Rafała i zostanie psim celebrytą :)
Kolega Rafał to typ włóczykija, który uwielbia leśne wypady, ogniska i wędrówki. Jak możecie się domyślić jest wymarzonym opiekunem dla psa. Z tego co wiem, są nierozłączni. Dodaję kilka zdjęć z nowego domu:
Dlaczego napisałam, że Stimpak to psi celebryta? Ponieważ ma swój profil na instagramie, prowadzony przez jego nowego pana :) https://www.instagram.com/piwozpsem/
*Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy dotrwali do końca tej opowieści :)
@kittyspawspl pamiętam ten post, bardzo mi się podczas pierwszej lektury podobał... i wciąż mi się podoba! Faktycznie, pozostał niedoceniony, jak wiele innych... ale raczej nie warto iść w tę stronę, jak sama widzisz. Na pewno masz jakieś nowe, ciekawe historie w zanadrzu... będę wypatrywać :) Pozdrawiam!
Tak,mam kilka fajnych historii w planach. Na razie ogarniam aplikację na telefon, nie wiem czy jest taka niedopracowana czy tylko mi tak się to dziadostwo wiesza. Ogólnie straszne nudy w polskim steemit, bardzo dużo użytkownikow zrezygnowało z publikowania po polsku. Ciekawe czy steemit jest do uratowania, wiele osób ma żal o cenzurę ale chyba najbardziej o słaby kurs steem chodzi.
Upsss... trochszkę się rozpędziłem dając głos TRAILem...
@kittyspawspl napisz co u ciebie aktualnie, a nie jakieś archiwum nam serwujesz ;)
Patrzę po ludziach, których śledziłam dwa lata temu i nie widzę żadnej aktywności na steemit, chyba muszę trochę poszukać i poczytać zanim sama zacznę coś pisać.
Hi! I am a robot. I just upvoted you! Readers might be interested in similar content by the same author:
https://steemit.com/polish/@kittyspawspl/ciekawa-historia-o-znalezionym-piesku-zapraszam-do-przeczytania
@kittyspawspl trochę słabo to wyszło
Congratulations @kittyspawspl! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard:
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Tekst rzeczywiście niedoceniony. Choć też nie wiadomo z jakimi tekstami stawał wtedy w szranki. Zapewne po prostu nie został odpowiednio dostrzeżony.
Niestety odświeżanie w taki sposób nie przysporzy Ci wiele, a raczej może zaszkodzić @cheetah to bot, który wyłapuje autoplagiaty, a można poza ręcznymi głosami załapać się na jakąś automatyczną czarną listę.
Jak mówiłem sprawdź nas, ale czymś nowym, Steemowa netykieta obowiązuje nas wszystkich bez wyjątku i choć może wydawać Ci się głupie, każdy dostałby tu za to flagi.
Bez flagi tym razem
Jest jakis sposób żeby promować swoje stare posty bez wyrzutek samozwańczych cenzorów ?
Niektórzy autorzy mają tu setki postów i też mogliby iść drogą niskiego oporu i repostować posty, a to nie byłoby dobre dla społeczności i uczciwe dla nowych autorów.
Możesz zawsze napisać jakieś streszczenie artykułu lub dodać kilka słów komentarza po "latach" i do tego rzeczony post. Lub robić to w formie paczek z postami, po kilka.
Jest też steemowa platforma do linków (coś jak wykop, czy reddit), tylko nie wiem jak wygląda ich polityka do linkowania swoich tekstów ze Steem. https://dlike.io/
https://steemit.com/polish/@kittyspawspl/re-mmmmkkkk311-2019115t223528708z
Ty ustalasz regulamin tego miejsca? Co się nie podoba w moim poście, który kiedyś trafił do 5 osób a w moim mniemaniu zasługuje na więcej zainteresowania? Czego tym razem się czepiasz, jak bardzo zraniona została twa dusza walcząca o dobro polskiego steemita haha ?
haha