Zanim zaczniesz robić muzykę #4: wiedz, gdzie są pieniądze
Jeżeli wiesz już dlaczego i w jakim celu, to przystępując do realizacji musisz zabezpieczyć budżet. Najpierw trzeba będzie wydać, a potem zastanowić się skąd może wpłynąć.
WYDATKI
Realizacja muzyki oznacza koszty: sprzęt, studio, postprodukcja, publikacja. Wszystko dla się zrobić samemu i na wiele sposobów, w zależności od tego jaki rodzaj muzyki uprawiasz, jaki jest twój przekaz i na jakim efekcie końcowym ci zależy. Ja akurat nagrywałem na dość taniej perkusji Mapexa, ale pozostali muzycy biorący udział w projekcie dysponowali z reguły dobrym sprzętem. Mimo iż żyjemy w czasach homerecordingu to większość ścieżek powstała w dobrze wyposażonych studiach nagraniowych i na tym nigdy nie chciałem oszczędzać. Cudownym zbiegiem okoliczności udało się nam bardzo ograniczyć koszt sesji nagraniowych, ale to jest temat na inny wpis (w temacie "dlaczego warto być członkiem społeczności i dawać coś od siebie").
Mój "bazowy" instrument - perkusja - jest bardzo kłopotliwy, ale przez to stanowi niezły przykład. Skompletowanie dobrego zestawu wymaga czasu i pieniędzy. Perkusji nie da rady trzymać w bloku, więc jej posiadanie wiąże się z wynajmem salki. Nie musisz posiadać sprzętu, bo możesz go regularnie wynajmować, a w domu ćwiczyć choćby na padach - ale na dłuższą metę sporo w ten sposób tracisz, a ciągłe wynajmowanie bębnów jest długoterminowo droższe niż posiadanie własnego sprzętu.
Postprodukcję muzyki można wykonać samemu dysponując odpowiednim oprogramowaniem i widzą lub zlecić osobie trzeciej, co stanowi kolejny koszt. Fajnie jednak jest uzyskać spojrzenie osoby trzeciej na własną muzykę, zwłaszcza jeśli dysponuje ona odpowiednim doświadczeniem i "czuje" twój projekt.
Muzykę można publikować za darmo w Internecie, część artystów jednak decyduje się na wydania kolekcjonerskie - w formie CD lub winyla. Nie mówcie nikomu, ale strasznie jara mnie wydanie EPki w formie sticka USB w pięknym opakowaniu w naszych kolorach i z naszym logo. Jeżeli taka produkcja nie jest zbyt droga to kilkadziesiąt sztuk pójdzie w świat.
Możesz gardzić Zuckerbergiem, ale dobrze zoptymalizowane płatne kampanie na Facebooku i Instagramie potrafią zdziałać cuda i dotrzeć z naszym przekazem do ludzi, których ten przekaz rusza. To nie muszą być wielkie kwoty, ale naprawdę potrafią zrobić różnicę.
Weź pod uwagę, że jeśli nie masz czasu lub umiejętności na tworzenie zdjęć i grafik, to zapezpieczenie środków na fotografa i grafika może być dobrym pomysłem. Obraz dociera szybciej niż dźwięk, dobre zdjęcia i dizajnerska okłada służą uwierzytelnianiu całego projektu. Tworząc porządną profesjonalną identyfikację wizualną dla swojej muzyki dajesz światu znać, że traktujesz tę muzykę poważnie.
W skrócie: trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy masz na to kasę lub skąd będziesz ją brał. W naszym przypadku inwestowaliśmy sporo z własnej kieszeni, przez chwilę wszystkie koszty pokrywały nam koncerty, a w jednym krytycznym przypadku (nie polecam!): szybka pożyczka w banku.
WPŁYWY
Czy da się zarobić na muzyce? Da się. Czy muzykę robi się dla pieniędzy? No właśnie...
Nie jestem specem od zarabiania na muzyce. Mój poprzedni skład zarabiał jedynie na koncertach, muzyka nie była rejestrowana. Wszystkie zarobione pieniądze przeznaczaliśmy na studio i wyjazdy. Chodzi mi tylko o to, że stosunek do pieniędzy powinien być jasny dla wszystkich zaangażowanych w proces.
Świetny artykuł o źródłach pieniędzy w branży muzycznej powstał na blogu POPRUNTHEWORLD:
https://popruntheworld.wordpress.com/2015/11/11/na-czym-tak-naprawde-zarabiaja-wykonawcy/
Od siebie dam tylko krótkie podsumowanie: najpewniejszym źródłem pieniędzy jest koncertowanie. Jeżeli zarejestrujesz swoją muzykę to organizacje takie jak ZAIKS będą wpłacały na twoje konto pieniądze, gdy stacje radiowe czy restauracje opłacające składki zdecydują się ją puszczać. Zyski można czerpać z dystrybucji w Internecie: umożliwienie reklamodawcom wyświetlania reklam na twoich filmach na YouTube może przynieść kilka groszy, album można sprzedawać np. na Bandcamp czy iTunes lub streaming na Spotify. To wszystko wydaje się dość skomplikowane, dlatego są serwisy takie jak DistroKid które kompleksowo obsługują całą dystrybucję cyfrową. Garstka szczęśliwców (?) podpisuje kontrakt płytowy z większą wytwórnią, który zazwyczaj pokrywa koszty, o których pisałem wyżej, wiąże się też zaliczką i z procentem ze sprzedaży i dystrybucji muzyki. Wiele małych zespołów zasila budżet różnego rodzaju merchem, czyli najczęściej koszulkami, wlepkami i różnorakim badziewiem. Merch jest szczególnie rozwinięty w branży hiphopowej, gdzie składy czy wytwórnie tworzą całe marki odzieżowe (PROSTO, QueQuality itd.). Duży gracze współpracują z markami, występują w reklamach i na eventach. Muzyk może też wreszcie zarobić grając chałtury, współpracując jako muzyk sesyjny czy ucząc gry na instrumencie.
Jeżeli jesteś początkującym muzykiem to skupiłbym się na tym, żeby twoja muzyka była jak najbardziej i jak najłatwiej dostępna. Nie ma nic ważniejszego na początkowym etapie.
===
Temat kasy zawsze jest drażliwy. Wielkie i doświadczone składy rozpadały się z powodu niejasnego podziału pieniędzy. Na jak najwcześniejszym etapie określ między wszystkimi członkami składu, co się komu należy i jakie są pola eksploatacji. Spiszcie to przynajmniej na papierze. Wielu doświadczonych muzyków radzi spisanie umowy o przeniesienie praw autorskich (wzór poniżej, nie mam jednak opinii prawnika, na ile jest on dobry, wiem jednak, że za przygotowanie takiej umowy prawnik bierze około 1000 złotych netto). Taka umowa reguluje kto i na jakich warunkach dysponuje nagranym ścieżkami i jaki jest podział zysków między stronami.
Za jedno z najważniejszych źródeł na ten temat uchodzi blog Aleksandry Sewernik Prawo Muzyki. Jeżeli myślisz o muzyce całkowicie komercyjnie to pewnie warto założyć działalność gospodarczą, która ułatwi ci sprzedawanie koncertów na rozmaitych eventach.
Polacy boją się spisywania umów, boją się prawników, boją się tematu dzielenia się zyskiem. Papier oznacza dla nas brak zaufania, prawnik oznacza kłopoty. W idealnym świecie nie istnieje ZAIKS, ludzie są słowni, oczekiwania transparentne, a z dorobku artystycznego można dowolnie korzystać pod rygorem podania autorstwa.
===
Ja rozwiązałem ten problem publikując muzykę na licencji CC, uprzedzając wszystkich współpracujących, że nic poza promocją nazwiska i świetną zabawą nie uzyskają i dokładając dużo (dużo!) prywatnej kasy do projektu.
Ale jeśli pierwsza EPka DP2.0 okaże się hitem to każde kolejne wydawnictwo spod tego szyldu może już przynosić zyski. Jestem kapitalistą. Najpierw trzeba włożyć, żeby później móc wyciągać.