Spontaniczna wyprawa do wnętrza lodowca
Rzecz działa się na początku września ubiegłego roku. W sierpniu wyjechałem do Francuskiego regionu Beaujolais na winobranie, praca była ciężka, lecz satysfakcjonująca, mieliśmy fajną zgraną ekipę, godziny mijały więc szybko. Codziennie rano, wychodząc w pole obserwowaliśmy na horyzoncie kilka garbów, dowiedzieliśmy się dość szybko, że są to oddalone o mniej więcej 150km Alpy! Na tym zdjęciu to zaledwie mała biała plamka, ale na żywo robi większe wrażenie.
Postanowiliśmy w drodze powrotnej zobaczyć to z bliska. Najwyższe góry Europy, śnieg, widoki, przygoda, wracaliśmy w czwórkę autem, a żadnemu z nas nigdzie nie było śpieszno. Nie planowaliśmy wtedy żadnych górskich wędrówek.
Kiedy jednak za oknem mija się takie widoki nie przejeżdża się obojętnie dalej, nigdy wcześniej nie widziałem lodowca i ogarnęło mnie podekscytowanie, zatrzymalośmy się wtedy w pobliskim mieście o niewymownej dla mnie nazwie. W Chamonix-Mont-Blanc zjedliśmy obiad i przeprowadziliśmy rekonesans. Decyzja zapadła. Idziemy w góry.
Lodowiec znajduje się po francuskiej stronie stoku Mont Blanc i jest jednym z największych lodowców Alp. Ma 7,5km długości i powierzchnię prawie 10km kwadratowych.
Pierwsze kilometry wędrówki szlakiem to były takie standardowe górki, trochę jak w Karpatach, tylko wszystko jest większe, większe głazy, większa wysokość, większy strumyk, plus kiepskie oznaczenia szlaku, na które to w Polsce nie można narzekać. Po drodze spotkaliśmy tablicę upamiętniającą katastrofę lotniczą która miała tutaj miejsce w roku 1966, zginęło wtedy 117 osób. Po mniej więcej godzinie dotarliśmy do pierwszego punktu z widokiem na lodowiec.
Cóż, to wciąż było mało, także jednogłośnie zdecydowaliśmy się wejść wyżej. To już następny punkt widokowy, oddalony zaledwie o 20min drogi. Teraz lodowiec był już na wyciągnięcie ręki, po rozwianiu pewnych wątpliwosci związanych z bezpieczeństwem schodzenia ze szlaku szliśmy już dalej. W końcu to unikalna okazja, kto wie kiedy lodowiec całkiem się roztopi? Widok innych turystów idących dalej tylko nas ośmielił.
Teren był coraz trudniejszy, z czasem roślinność się przerzedzała, a iglaki ustępowały miejsca nagim skałom. Nie byliśmy przygotowani do wspinaczki, ale nawet mimo, że miałem na nogach tenisówki czułem pewność swoich kroków i wzmożoną koncentrację. Z rozmysłem omijaliśmy śliskie wilgotne skały i szukaliśmy najbezpieczniejszej drogi do góry.
W pewnym momecie pomiędzy skałami zauważyłem fragment aluminiowego poszycia samolotu, w czasie wypadku musiał on zostać rozerwany na strzępy! Po czasie zauważyłem, że jest ich tam znacznie więcej. Poźniej przeczytałem, że samolot rozbił się kilka kilometrów dalej, szczątki zostały jednak przeniesione przez lodowiec aż tutaj! Wziąłem sobie jeden fragment do plecaka na pamiątkę i poszedłem dalej. Już wkrótce moim oczom ukazały się przedziwne i obce formy cielącego się lodowca. Wokół nie było już żadnej roślinności, spod masy lodu wąskimi strużkami wypływały topniejące wody. Cały ten krajobraz jest czymś absolutnie niepowtarzalnym! Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym nie wlazł do środka. Przez warstwę lodu prześwituje światło tworząc piękną lazurową poświatę wewnątrz jaskini.
A tutaj już widok z góry. Na środku zdjęcia widać koryto wyżłobione w skałach, tak, to robota lodowca! Jeszcze 150lat temu lód sięgał niemalże do widocznych u dołu zabudowań! Od tego czasu czoło lodowca gwałtownie się cofa. Trudno o bardziej namacalne skutki zmian klimatycznych. Glacier des Bossons jest lodowcem dość łatwo dostępnym, dzięki temu może być bacznie obserwowany i dysponujemy znaczą dokumentacją jego zasięgu. W roku 1900 lodowiec kończył się na wysokości 1050m n.p.m. Do roku 1980 wycofał się 150m wzwyż, natomiast w roku 2008 czoło lodowca znajdowało się już na wysokości 1400m n.p.m. nadal jednak poniżej linii drzew! Na obrazie z roku 1830 widać natomiast, że lodowiec sięgał wtedy dużo dalej, aż pomiędzy drzewa rosnące na płaskim terenie. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś odwidzić jakiś lodowiec i poświęcić więcej czasu na jego eksplorację.
Tak natomiast wygląda fragment samolotu, który znalazłem.
@tipu curate
Upvoted 👌 (Mana: 5/10 - need recharge?)
przeczytałam jednym tchem;
chyba tez bym sobie nie odmówiła wizyty w tej jaskini.
PS:
a samolotowe szczątki robią wrażenie..
czytałeś "Cud w Andach"?
Nie czytałem. Czy to jest ta historia o samolocie, który rozbił się w Andach, a survivorsi byli mocno zdesperowani z głodu i uratowano ich po dniach/tygodniach?
tak
później ją tez zekranizowano, ale wiadomo - co książka to książka.
serdecznie polecam, jest niezwykłą pozycją;
intensywna i zapadająca w serce, i bardzo dobrze robi na myślenie.
zostawia po sobie refleksje o ludzkiej kondycji w obliczu tragedii;
i w ogóle jest wielopoziomowa - że tak sie wyrażę;
mogłeś poobserwować "bliskość" podobnej tragedii, i jakoś tak mi sie skojarzyło..
Właśnie z jakiegoś filmu kojarzę tę historię, ale to chyba było coś na Discovery.
Nawet mi się udało audiobook znaleźć. Będzie słuchańsko:)
Dziękujemy za to, że jesteś częścią społeczności #pl-travelfeed!
Zapraszamy do społeczności polskich podróżników PL-TravelFeed, Dołącz bo nas.
Zapraszam do zapoznania się postami opublikowanymi w zeszłym tygodniu, twórcy tych postów liczą na Twój głos, zapraszam do głosowania, następnym razem to Twój post może walczyć o tytuł najlepszego postu tygodnia tagu #pl-travelfeed.
Rozważ proszę głosowanie na witness @travelfeed, dzięki temu ten projekt będzie mógł jeszcze lepiej funkcjonować.
Dowiedz się więcej o TravelFeed klikając na baner powyżej i dołącz do naszej społeczności na Discord.
Kuratorzy tagu #pl-travelfeed
@rozku & @lesiopm
Jest co lizać.
A i owszem polizany:)