RE: Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!
Ja akurat oburzenie ludzi trochę rozumiem. Gdyby był to po prostu miks różnych przedmiotów, to byłoby co innego. W tym miksie przedmiotów znajdowały się jednak książki, których palenie niesie ze sobą negatywne skojarzenia i to nie bez powodu, jak wszyscy wiemy. Autor tego wydarzenia mógłby argumentować, że chodzi właśnie tak jak piszesz, jedynie o oczyszczenie jego życia z rzeczy które nie podobają się Bogu. Byłoby to jednak naiwne ignorowanie historii która stoi za takim a nie innym obecnie znaczeniem "palenia książek". Tak samo gdyby ktoś obecnie chciał nosić w Europie swastykę jako "symbol szczęścia", bo przecież tak ten znak jest znany w Azji. Niestety, historia XX wieku ukuła inne znaczenie tego symbolu i nie możemy udawać, że tak nie jest. To kompletna metafora z tą swastyką, w żadnym wypadku nie przyrównuje tutaj tego happeningu do swastyki.
Ja również rozumiem oburzenie ludzi i jednoznaczne skojarzenia wydarzeniami z historii. Tyle, że jest to troszkę płytkie spojrzenie. W Aleksandrii w roku 391 chrześcijanie demolując świątynię boga Serapisa spalili tysiące rękopisów... De facto naziści to przy nich nędzni amatorzy. :)