Być piłkarzem w Gruzji - czy to się opłaca?
Dziś chwilka przerwy w wycieczce po Gruzji (materiały do kolejnego odcinka się obrabiają) - zajmijmy się więc jednym z bardziej lubianych w tym kraju sportem - piłką nożną. Na samym wstępie trzeba zauważyć, że jego popularność po odzyskaniu niepodległości bardzo spada - co jest związane, niestety, z obniżającym się poziomem krajowych rozgrywek. Nie da się ukryć, że miejscowe kluby bardzo ucierpiały na rozpadzie ZSRR. W latach 80 Dinamo Tbilisi, krajowy potentat, osiągało czwartą średnią frekwencję NA ŚWIECIE, na trybunach stadionu im. Borysa Paiczadze regularnie gościło 60-80 tysięcy ludzi. Dziś... jak przyjdzie tysiąc, jest już nieźle (tak, to hit sezonu 2016, Dinamo Tbilisi - Torpedo Kutaisi):
a o ogólnej ligowej frekwencji w ogóle szkoda gadać. Wiele drużyn, które uczestniczyły w rozgrywkach na początku lat 90, już nie istnieje, nowe pojawiają się, owszem, ale często po dwóch-trzech latach wycofują się z gry.
Tu autor na miejskim "stadionie" w Dedoplisckaro - ostatnie mecze ligowe w połowie lat 90.
Być może wprowadzane od zeszłego roku reformy poprawią sytuację, jednak to melodia przyszłości.
I tu zaczynamy odpowiedź na pytanie postawione w tytule: jak na gruzińskie warunki, teoretycznie, najlepszym może się opłacać. Na poziomie ekstraklasy jest spora szansa zarabiać dwie, czasem trzy pensje krajowe (jak się jest gwiazdą, to nawet więcej), na poziomie jego zaplecza już jest to znacznie bardziej problematyczne - najlepsi ciągle będą zarabiać powyżej średniej, jednak przeciętni i słabsi takich wynagrodzeń nie osiągną. Na trzecim poziomie rozgrywek wbrew pozorom dzieje się inaczej - lokalne gwiazdy całkiem często zarabiają nie gorzej, niż przeciętniacy na wyższych szczeblach, a w mniejszych miejscowościach koszty życia też są mniejsze. Oczywiście, nie znaczy to, że każdy piłkarz tego poziomu opływa w dostatki - ale prawdopodobnie ma też sporo możliwości dorobienia sobie w czasie wolnym od treningów i zapewnienia sobie życia na przynajmniej akceptowalnym poziomie.
Jednak... byłoby to zbyt proste. Otóż zarobki te, choć być może akceptowalne na poziomie krajowym, w porównaniu z apanażami w innych krajach wyglądają bardzo słabo. Nie mówimy tu nawet o krajach zachodnich, ale dla wielu piłkarzy gruzińskich bardziej niż gra we własnej ekstraklasie, opłaca się wyjazd do piątej ligi tureckiej, czwartej polskiej czy nawet (zdarzył się taki przypadek!) do dalekiej i piłkarsko zacofanej - Mongolii. Jaki jest tego skutek? Jak tylko trafi się jakiś zdolniejszy piłkarz, od razu chce się wyrwać za granicę (oczywiście, oprócz niewielkich zarobków, pewną rolę gra tu raczej kiepska infrastruktura, nienajlepsze szkolenie i tak dalej). Gruzińska liga jest dość mocno drenowana z talentów. Kluby próbują z tym walczyć, ściągając piłkarzy z zagranicy, ale bardzo często "stranieri" okazują się mocno przepłacani i niewiele pozytywnego wnoszą do gry. Czy warto? Trudno powiedzieć...
No ale przyczyny kryzysu można by analizować jeszcze długo i obszernie (może, jeśli Was zaciekawi, pokuszę się o kolejne teksty z tej serii), natomiast teraz przejdźmy do tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli cyferek i statystyk ujawnionych przez Gruziński Związek Piłki Nożnej.
Spotkanie Ekstraklasy AD 2016, Saburtalo Tbilisi - Dinamo Batumi.
Ekstraklasa (Liga Narodowa)
Okazało się, że statystyczny piłkarz gruzińskiej Ekstraklasy zarabiał średnio 2306 lari miesięcznie (ok. 3200 zł). Spośród 342 piłkarzy 85 (prawie równo 1/4) zarabiało ponad 3000 lari (około 4800 zł), 102 się mieściło w przedziale 2000-2999 lari, 60 - od 1000 do 1999 lari, zaś aż 95 zarabiało mniej niż 1000 lari.
Co ciekawe, największą średnią, 2925 lari, mieli piłkarze batumskiego Dinama, którzy pomimo takich luksusów, nie dali rady utrzymać się w lidze. Na drugim biegunie znalazło się tbiliskie Saburtalo - ze średnich zarobków 1610 lari dali radę wycisnąć aż 4 miejsce na koniec sezonu. Niestety, nie ujawniono, jakie były najwyższe zarobki pojedynczego piłkarza...
Autorzy raportu zastrzegają, że: Torpedo, Dinamo Tbilisi, Samtredia, Saburtalo, Czichura, Lokomotiwi i Dila Gori są klubami prywatnymi i kwoty dla nich mogą być niedoszacowane.
Liga Narodowa 2
Na zapleczu ekstraklasy pensje dostawało 236 piłkarzy (co sugerowałoby, że część zawodników grała już czysto amatorsko). Dokładnej średniej już nie podano, ale wydaje się, że można ją (bez amatorów) oszacować na około 1000 lari. 26% zawodników z kontraktami zarabiało ponad 1500 lari, 36% w przedziale 1000-1499, 24% - 500-999 lari, zaś 14% - niecałe 500 lari miesięcznie.
Największą średnią pensję według szacunków mieli zawodnicy martwilskiego Merani (1430 lari), jednak nie wystarczyło to do awansu. Efektywniej wykorzystano pieniądze w Sioni (średnio 918 lari). Najniższe zarobki miała ekipa Cchinwali (średnio 639 lari).
Podobne zastrzeżenie jak w przypadku ekstraklasy, dotyczy: Merani, Gagry oraz WIT Georgia.
Liga 3
W Lidze 3 kontrakty z wynagrodzeniem miało podpisane 526 piłkarzy z 20 zespołów (również podejrzewam, byli także amatorzy). Około 11% (60 piłkarzy) zarabiało, jak na ten poziom, bardzo przyzwoicie, ponad 1000 lari. Najwięcej, bo aż 11 takich, było w Norczi Dinamo Tbilisi - co przełożyło się na awans! Z drugiej strony, w dostatki opływali też piłkarze terdżolskiej Sapowneli (8 ponad 1000 lari), którzy z wielkim hukiem spadli do ligi regionalnej. 47% piłkarzy zarabiało kwoty z przedziału 500-999 lari, a 42% - poniżej 500 lari miesięcznie.
Najlepiej opłacanymi drużynami były Norczi Dinamo Tbilisi (średnio 978 lari), Kolcheti Chobi (866 lari) oraz Szewardeni Tbilisi (757 lari). Najbiedniej zaś było w Gardabani (348 lari, wszyscy zawodnicy poniżej progu 500 lari) oraz PK Gori (347 lari, 4 zawodników w przedziale 500-999 lari).
Na tym poziomie prywatnymi klubami były: Szewardeni Tbilisi, Norczi Dinamo Tbilisi, SK Telawi, Mark Stars Tbilisi, Algeti Marneuli.
Danych z lig regionalnych nie ma, bo te rozgrywki organizują federacje regionalne, a nie krajowy związek. Prawdopodobnie w części klubów coś zarobić się da, ale z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, nie będą to kwoty, pozwalające utrzymać się wyłącznie ze sportu. Raczej skromny dodatek do zwykłego budżetu.
Jakie wnioski można wyciągnąć z powyższych danych? Przede wszystkim to, co intuicyjnie wszyscy czujemy - pieniądze nie grają. Owszem, mogą ułatwić sukces, ale bez dobrego zarządzania i mądrego ich wydawania - niestety o wygranych można zapomnieć. Co jeszcze? Ambicja, choćby słabo opłacana, jest w stanie wykrzesać z zawodników naprawdę wiele, i utorować drogę do zaszczytów nawet tym, którzy w pieniądze nie opływają. I wreszcie na koniec - na tle lepszych lig europejskich Gruzja pozostaje wciąż ubogą krewną i nic nie zapowiada, by miało się to w jakiś zauważalny sposób zmienić na lepsze.
Wykorzystano materiał statystyczny dostępny TU
Zdjęcia z materiałów własnych autora.
brzmi ciekawie, az zaczne followoać, moze bedzie cos jeszcze ciekawego w przyszlosci :)
A dziękuję :) Będzie na pewno dużo o tematyce gruzińskiej :) O piłkarskiej pewnie trochę mniej, ale jeśli będą chętni, żeby czytać, to czemu nie :)
Te użytkowane stadiony wyglądają mimo wszystko na nowoczesne, choć fakt jest to kraj ogromnych kontrastów.
Bo akurat tu mi się trafiły te najbardziej reprezentacyjne ;) Na wielu innych już tak różowo nie jest. Ale trzeba przyznać, że starają się remontować, odnawiać - z jednej strony to bardzo fajnie i na pewno pomoże, z drugiej jednak nie będzie już takiego oldschoolowego klimatu, jak jeszcze niedawno ;)