Trudno tak być ze sobą bez siebie nie jest lżej...
Jestem osobą, która od zawsze miała problemy ze zbliżeniem się do drugiego człowieka, a szczególnie w relacjach z płcią przeciwną. Z drugiej strony pamiętam też, że do tego typu relacji od "zawsze", niemalże maniakalnie dążyłem.
Niestety póki co, nie przyniosło to niczego dobrego, kilka toksycznych związków.
Pisząc tą notkę jestem na etapie dawania sobie "jeszcze jednej szansy", że jednak "jeszcze raz spróbować".
Chociaż nie wiem czy ma to szanse powodzenia biorąc pod uwagę lata samotności przeplatane toksycznymi relacjami (w których to związkach było najczęściej swoją drogą "razem, a jednak osobno" )
Chciałbym próbować tutaj dzielić się swoimi rozterkami, nie sądzę, bym odważył się opisywać sytuację 1:1, ale być może znajdą się tu "najsmaczniejsze kąski".. Może to pomoże mi zebrać myśli, a może pomoże komuś innemu?
Nie wiem, ale wolę spróbować, żeby nie żałować, że nie spróbowałem, kiedy nadejdzie czas...
@alleine, I gave you a vote!
If you follow me, I will also follow you in return!
Moim zdaniem Twoje związki z otoczeniem są zwierciadlanym odbiciem traktowania samego siebie. Trudno to wyjaśnić w jednym krótkim komentarzu ale podaję Ci trop. Poszukaj na google hasła dziecko wewnętrzne. Myślę że to co znajdziesz pomoże.