Najdłuższa jaskinia żeglowna na świecie - Konglor Cave - Laos #4
Południe Laosu wraz ze swoim dobrobytem bardzo kusiło żeby przedłużyć mój pobyt tam. Serce swoje, a rozsądek... no właśnie. Wziął górę i chwała mu za to 😉 Pierwsze dni w Laosie oczarowały mnie pięknem natury, zdecydowanie tak. Ludzie? No cóż, jak pamiętacie, pierwsze chwile nie należały do tych najbardziej udanych. Nie ma co, przygoda wzywała dalej, zatem nie pozostało mi nic innego jak ruszyć na północ. Tym razem do centralnej części tego kraju. Jak tytuł dzisiejszego wpisu sugeruje, wybrałam się do jaskini Konglor. Ahoj przygodo!
Jak się dostać do jaskini Konglor z samiusieńkiego południa Laosu?
Etap 1: Cztery Tysiące Wysp -> Thakhek (przez Naksong i Pakse)
Sprawa jest dość skomplikowana i bardzo czasochłonna. Po pierwsze trzeba kupić transport z Czterech Tysięcy Wysp do Thakhek. Za dużego wyboru nie macie, ponieważ jest tylko jedna opcja organizowana z wysp o 11. Koszt biletu za całość, to 120k LAK (ok. 53 PLN). W miejscach, gdzie możecie kupić bilet, będziecie mogli zauważyć różne godziny przyjazdu do Thakhek - od 21 do 23. Prawda jest taka, że... nie ma co w to wierzyć. Zwłaszcza w przyjazd o 21. Ale to chyba jak wszędzie w tych azjatyckich rejonach. A może nie tylko w tych rejonach? :P
Zatem ruszyłam, z kilkuminutowym opóźnieniem jako że na przystani była mała zamota z łódkami, kierunkami wyjazdów pasażerów i różnorodnymi operatorami. Jednak nie ma się co spinać. Po dotarciu na brzag Naksong, trzeba kierować się na dworzec autobusowy. Tam Wasze potwierdzenie biletu zostanie zamienione na bilet autobusowy. Start - w samo południe. Jednak nie jest to bezpośredni bus do Thakhek. Jeszcze nie 😉 Jak by mi było mało Pakse, znowu tutaj wróciłam. Przyjazd był około 15.30, a wyjazd o... 16.30. Już wiedziałam, że nie mam szans pokonać prawie 340 kilometrów do obiecanej godziny 21. Do Thakhek dotarłam o... 23.40. Milutko! Szybka kimka i start z samego rana dalej, ponieważ... publiczny transport w okolice jaskini jest ograniczony 😉
Etap 2: Thakhek -> Jaskinia Konglor (przez Vieng Kham i Nahin)
O 8 rano startowałam z dworca autobusowego w Thakhek do Vieng Kham. Generalnie jest kilka autobusów do tego skrzyżowania, ale wszystkie z samego rana. Koszt to 25k LAK (ok. 11 PLN). Jedziemy sobie 2,5 h do wyżej wspomnianego skrzyżowania. Tam trzeba ponownie zmienić transport. Kierunek -> Nahin. Ja złapałam autokar za 25k LAK, natomiast jest też sogathew za 30k LAK (ok. 13 PLN). Chciałam jak najszybciej dostać się do jaskini także nie czekałam na sogathew i próbowałam (znów) bez sukcesów złapać autostop, ale jedynie autokar się zatrzymał. Jak wiadomo, nie za darmo 😉
I z Nahin już ostatni przystanek pod samą jaskinię za kolejne 25k LAK. Ufff! O godzinie 14 byłam już (?) na miejscu!
To może jeszcze zrobię małe podsumowanie: start o 11.00 z Don Det. Przyjazd pod samą jaskinię 14.00 T+1. Jeden dzień i 3 h oraz prawie 660 kilometrów drogi. Kocham Laos hahahahaha. Czy warto było? Bardzo trudne pytanie w tym przypadku. Postaram się na nie odpowiedzieć poniżej.
Jaskinia Konglor
Konglor jest jaskinią krasową w Górach Annamskich i ma długość bagatela 12,4 km. Uważana jest za jeden z cudów geologicznych Azji Południowo - Wschodniej. Dodatkowo, przez jaskinię przepływa rzeka Nam Hinboun, która tworzy najdłuższy na świecie podziemny przepływ - skromne 7,5 km. We wnętrzu jaskini znajduje się basen, który świeci jasnym, szmaragdowym kolorem. Miejscowi uważają to miejsce za święte i wierzą, że odzwierciedla ono skórę boga Indry.
Skąd ja się tam wzięłam? Poszukując informacji o pięknych miejscach między słynnymi północnymi i południowymi laotańskimi terenami, trafiłam właśnie na informacje o tej jaskini. Dodatkowo widząc piękne zdjęcia i powyższe informacje, długo nie zastanawiałam się nad tym, czy się tam wybrać czy może odpuścić.
Zanim przejdziemy do zdjęć, to jeszcze info o cenach wstępu do jaskini. Otóż są dwie opcje - dla podróżujących w pojedynkę lub w grupce. Jeśli chcecie mieć prywatny rejs po jaskini, to taka przyjemność kosztuje 100k LAK (ok. 44 PLN). Jeśli natomiast jesteście w maksymalnie 3-osobowej grupie (lub wielokrotności), to każdy z Was zapłaci jedynie 65k LAK (ok. 29 PLN). W ceny wliczone jest wejście na teren jaskini oraz łódź. Jest też trzecia opcja - podróżowanie samemu (jak ja) i znalezienie dwóch dodatkowych osób chętnych do współdzielenia łodzi 😉 Ja miałam dość spore szczęście, bo na mojej drodze stanęła para z Hiszpanii, która nie mała nic przeciwko dodatkowemu towarzyszowi. I jeszcze pamiętajcie o jednej rzeczy - jaskinia jest otwarta dla zwiedzających jedynie do godziny 16, także polecam wziąć to pod uwagę jak tam będziecie się wybierać.
Jak wygląda rejs po jaskini? No... jest ciemno :P Po drodze zatrzymacie się praktycznie w centrum jaskini by podziwiać to, co natura i czas zrobiły z tym miejscem. Później wracacie do łódki i płyniecie do samego końca. Widoki po drugiej stronie? W sumie nic specjalnego, serio. Na końcu znajdziecie kilka sklepików i szamkę. Poza tym, to w sumie pozostaje Wam wrócić do łodzi i z powrotem przez jaskinię do miejsca startowego.
Wnioski ;)
Wrócę jeszcze do głównego pytania. Czy warto było jechać nieco ponad 24 godziny by przez godzinę przepłynąć jaskinię. Jak w ekonomii jak i w życiu, to zależy. Bardzo podobał mi się widok na wodę i skały przed wejściem do jaskini. Sam rejs rzeką... nie mogę powiedzieć, że porwał me serce. Po prostu... nie. Było ciemno, dość chłodno (weźcie jakąś koszulinę ze sobą :P), sporo nietoperzy - w końcu jaskinia, prawda? No ładnie wyglądały wszystkie formy geologiczne, to prawda. Były one dobrze podświetlone. Również woda dawała wrażenie głębi i tajemnicy. Ale poza tym... ciemność. Także no cóż, chyba po prostu nie jestem fanką jaskini ;) I choćby z tego tytułu nie mogę powiedzieć, że żałuję. Człowiek uczy się przez całe życie :P
Dla tych, którzy by się zastanawiali nad przyjazdem w to miejsce, polecam wziąć pod uwagę możliwość zrobienia pętli z Thakhek - nie tylko jaskinia jest celem turystów/podróżników udających się w te rejony. Sporo osób odwiedzających te tereny rusza z Thakhek by zrobić kilkudniową wyprawę po okolicy, tzw. loop (ang. pętla). Ta wioska jest miejscem wypadowym, ponieważ to tutaj można wynająć skuter i/lub znaleźć towarzyszy podróży. Myślę, że widoki z trasy i jaskinia jako dodatek na pewno zapewniłyby więcej wrażeń.
A ja cóż, z samego rana 24 grudnia już byłam w drodze do Vang Vieng. Najpierw ambitnie myślałam, że uda mi się dotrzeć do Luang Prabang, ale już po pierwszych kilku godzinach wiedziałam, że nie ma co na to liczyć. Vang Vieng znane jest jako zagłębie imprezowe, dlatego też chciałam sprytnie pominąć to miejsce. Całe szczęście, że jednak tam dotarłam. Dlaczego? Na pewno nie ze względu na tubing - znaną mocno zakrapianą atrakcję tego miejsca. Powodów, dla których warto dać szansę temu miejscu jest kilka. O nich wszystkich napiszę już w kolejnym poście. Tymczasem ja się żegnam, lecę łapać całonocny prom, a Wam życzę pięknej niedzieli!
Czołem,
Karola
P.S. Jeśli do jaskini dostaniecie się dosłownie przed jej zamknięciem, to polecam Wam zostać na noc w okolicy. Sprawdzona miejscówka w przystępnej cenie to: Thongdam Guesthouse. Macie do wyboru prywatne pokoje bądź dormitoria. Świeżo postawione, także naprawdę polecam. Dodatkowo na przeciwko jest restauracja, gdzie możecie zadbać o żołądki.
!tipuvote 0.4 hide
Congratulations @lynxialicious! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Gratulacje! Twojej wysokiej jakości treść podróżnicza została wybrana przez @saunter, kuratora #pl-travelfeed, do otrzymania 100% upvote, resteem oraz podbicia całym trailem @travelfeed! Twój post jest naprawdę się wyjątkowy! Artykuł ma szansę na wyróżnienie w cotygodniowym podsumowaniu publikowanym na koncie @pl-travelfeed. Dziękujemy za to, że jesteś częścią społeczności TravelFeed!
Dowiedz się więcej o TravelFeed klikając na baner powyżej i dołącz do naszej społeczności na Discord.
Dziękuję za wyróżnienie 😊