You are viewing a single comment's thread from:

RE: Różnorodność nie jest siłą

in #pl-artykuly7 years ago

Ale z jakiegoś powodu przestano uważać ich za element przestępczy.
50% inteligencji przejmujemy w genach, reszta zależy od środowiska. Są to oczywiście szacunki, ale powstało wiele prac przychylnych tej tezie. W dodatku można wyćwiczyć się w teście i otrzymać średnio 5 punktów więcej. Robiono też testy IQ na uniwersytecie w Pensylwanii. Doświadczenie miało sprawdzić czy wizja zapłaty za rozwiązanie wpłynie na wynik końcowy. Odchylenia osób dodatkowo zmotywowanych sięgały nawet +10 punktów!
IQ nie IQ. W krajach mniej rozwiniętych ludzie nie rozumieją wartości europejskich tak jak w europie nie rozumie się Japończyków.
Rasa oczywiście ma znaczenie do ogółu. Co zaś z jednostkami, które wychodzą po za 2*STD po prawej stronie rozkładu normalnego IQ?
Indianie mają wyższe wyniki, bo już na starcie w genach dostają 20pkt gratis. Skoro rasa żółta jest najinteligentniejszą, to dlaczego nie dokonała kolonizacji świata, tylko sami tak naprawdę dali się wziąć w kajdany? (teraz akurat się trochę zmienia)
"Nie wiem, w jakiej szkole manipulacji pobierałeś nauki" ta... w szkole raczej nie uczą o IQ, albo jest to tylko wzmianka, że coś takiego istnieje.
Indie, Singapur to też trzeci świat.
Mądra i rozważna polityka imigracyjna jest ważna i niezwykle potrzebna, ale trzeba ją stosować nie tylko wobec imigrantów z krajów tzw 3 świata, ale wszystkich bez względu na rasę. Wówczas będziemy mieli większą pewność kogo przyjmujemy i cała grupa osób o zwiększonej agresji powinna odpaść. Ten mechanizm odsieje osoby o wątpliwej przydatności w społeczeństwie i nie trzeba, będzie nawet redukować sztucznie imigracji z 3 świata, bo te osoby po prostu nie przeszły by testu kryteriów.

Sort:  

nie z "jakiegoś powodu", tylko z powodu akulturacji, trwającej pokolenia, możliwej dzięki sile oddziaływania amerykańskiej kultury i braku kulturowo-marksistowskiej indoktrynacji, która zrobiłaby z Irów "ofiary anglosaskiego suprematyzmu" czy inną brednię, przepychaną obecnie, by wytłumaczyć słabe wyniki czarnoskórej części populacji amerykańskiej.

IQ jest zależne w 70-80% od genów, więc zapomnij o większym wpływie środowiska. Środowisko nie może trwale wpłynąć na iloraz inteligencji w życiu dorosłym. Wyniki na teście IQ są mocno skorelowane z późniejszym powodzeniem życiowym i wysokością dochodu (Murray, Herrnstein "The Bell Curve").
Dlatego wyjątkowo bawią mnie takie żałosne próby denigracji ilorazu inteligencji, jakie tu stosujesz, by udowodnić... No właśnie co? Że inteligencja w życiu się nie liczy? Cała cywilizacja jest oparta na pracy umysłowej, i społeczeństwa z wyższym średnim ilorazem inteligencji zawsze i wszędzie radzą sobie średnio lepiej, niż te z mniejszym, ceteris paribus.

Co tam dalej?
Rasa żółta dokonała największej kolonizacji lądowej świata w dziejach - podbój mongolski. Podbój mongolski, przed którym drżał cały ówcześnie cywilizowany świat. Oczywiście by coś trwale skolonizować, to trzeba wysłać osadników i kolonistów, a Mongołowie wysyłali jedynie dywizje pancerne na rumakach, ale nie zmienia to faktu, że dokonali gigantycznego i epickiego czynu, również dzięki wrodzonym cechom.
Europa dorównała dopiero później. Nie wyklucza to udziału odpowiednich idei w rozwoju społeczeństw, ale bez wystarczającego IQ w populacji idee padają na marny grunt.

Singapur to jak najbardziej pierwszy świat, nie wiesz chyba co piszesz.

Natomiast kraje zachodnie nie mają żadnego obowiązku przyjmować kogokolwiek, kto nie pasuje pod względem kulturowym. Bo niby czemu?
Nie ma czegoś takiego jak prawo do imigracji. Imigracja to łaska, a nie obowiązek. Jeśli dane społeczeństwo sobie nie życzy przybyszów z innych kultur czy kontynentów, to ma prawo zamknąć totalnie granice, nawet jeśli z tego tytułu będzie nieco biedniejsze.
I tak się dzieje.

Czyli da się zrobić tak, żeby dana grupa imigrantów przyjęła kulturę kraju w jakim się znalazła.
Słabe wyniki Afroamerykanów to dokładnie kwestia genów oraz będę się upierał środowiska. To że mieszkają w stanach niewiele zmienia.
Korelacja zapewne jest, ale nie 100%.
Próbuję obniżyć, bo ta teoria działa w zbyt małym procencie przypadków, nie wystarczy być inteligentnym, żeby dużo zarabiać. Co ci z inteligencji jak nie masz dostępu do mądrości oraz doświadczenia. Bez tych cech nie osiągnie się sukcesu. Dlatego umniejszam IQ, bo zapomina się o innych ważnych cechach.
Podbić jest łatwo, trudniej tereny utrzymać. Brak sprawnego organu państwowego, kwestii dziedziczenia, chciwości dowódców zrobił swoje.
Nie przypominam sobie udziału Singapuru w zimnej wojnie po stronie krajów zachodnich lub komunistycznych. Trzeci świat to też kraje arabskie takie jak Kuwejt. Jakoś tam dobrze im się wiedzie (PKB per capita) a podobno są głupi jak but.
Idea religii bez względu na IQ wpadła na potwornie podatny grunt.
Oczywiście, że nie mają obowiązku, pytanie czy to się opłaca?

no Irlandczycy czy Polacy przyjęli z trudem kulturę amerykańską w USA (Polacy w Chicago chyba kiepsko), bo są biali i mają ten sam średni iloraz IQ, co biali Amerykanie - twórcy tej kultury. Z przyjęciem jej nie mają też problemu przedstawiciele Dalekiego Wschodu, zachowując swoje lokalne tradycje.
Jakimś "dziwnym" trafem problem jest wyłącznie z przedstawicielami narodów, gdzie iloraz inteligencji jest znacznie poniżej średniego dla białych (jeśli nie w pierwszym, to w drugim pokoleniu, gdy występuje silniejszy revert to average, czyli dziecko inteligentnych migrantów nie jest już tak inteligentne, tylko przejawia inteligencję bardziej zbliżoną do średniej dla danej populacji).
Kwestia środowiska ma wpływ na inteligencję czarnych tylko wtedy, kiedy jest to środowisko diametralnie odmienne od przeciętnego, i tylko w dzieciństwie - badania na bliźniakach dowiodły wówczas, że czarne dziecko wychowane w białej rodzinie klasy średniej ma średnio wyższe IQ, niż brat bliźniak wychowany przez czarną rodzinę. Różnice zanikają w wieku dorosłym.
Korelacja między IQ a zarobkami czy sukcesem życiowym jest bardzo mocna i nie do podważenia. Wyjątki tutaj niczego nie zmieniają. Tępy, atletyczny murzyn zarabiający kokosy w NBA nadal będzie zarabiał mniej od bystrego atletycznego murzyna, itd.
IQ, a konkretnie czynnik g, czyli inteligencja ogólna, wpływa na wszystkie inne cechy psychiczne, więc wysokie IQ to również wysoki poziom innych cech psychicznych, od których zależy sukces życiowy, stąd tak wysoka korelacja.

Trzeci świat to potocznie kraje, które nie przyjęły zachodniego stylu życia, systemu kapitalistycznego i są biedne jak mysz kościelna. Singapur nie spełnia tej definicji. Kuwejt owszem spełnia, gdyż bez ropy byłby biednym kurwidołem, jak reszta arabskiego świata. Nie jest krajem zachodnim, jest na wpół feudalnym księstwem udzielnym, jak większość arabskich i muzułmańskich dyktatur, gdzie ludzie nie mają żadnych praw ani zagwarantowanych wolności. Spora różnica z takim Singapurem, Hong Kongiem czy Japonią.
I tak, Arabowie ze swoim IQ 85 są znacznie średnio głupsi, niż biali. W dodatku islam dekretuje związki kazirodcze, które obniżają iloraz inteligencji potomstwa, co jest trwałą pętlą sprzężenia zwrotnego. Nie ma nadziei dla świata islamu, zasługują wyłącznie na gigatony miłosierdzia.

Utrzymywanie społeczeństwa w stanie jednolitym jak najbardziej się opłaca - bardziej, niż zbałkanizowane społeczeństwo na progu wojny domowej.

W takim razie dlaczego mamy problemy z nacjami w Europie? Katalończycy, Baskowie, Irlandczycy Północni, Narody byłej Jugosławii? IQ w tych narodach nie różni się od ich sąsiadów.
Raczej problemem jest inna kultura albo po prostu coś przez co ludzie się różnią (poglądy, religia, rasa). W Polsce swoją drogą społeczeństwo też zaczyna się bałkanizować przez PIS/PO.
Napływ ludzi z niskim IQ, którzy by się natychmiast zasymilowali oraz spodobaliby się tubylcom pogorszyłaby statystyki, ale nie byłoby konfliktów na tle narodowościowym.
Po za tym jeden czy dwóch arabów w miarę ogarniętych, którzy chcą się zasymilować na cały kraj nie spowodowałby spustoszenia w kraju. Tylko jak takich wyłuskać?
To jest druga definicja, według której Polska należy do krajów 1 świata. W dodatku sam Singapur to wielka mieszanka wyznaniowo-religijna. Nie wiem tylko czy ten spokój wynika z dobrego prawa, czy z rozwoju gospodarczego.
Utrzymywanie jednolitego społeczeństwa jest niemożliwe zawsze będą podziały, można tylko stosować jakieś próby nauczenia społeczeństwa, żeby się nie zabijali, z takich powodów, że ktoś jest lewakiem, centrystą, prawicowcem.