Bieszczady w literaturze pięknej cz. 2
"Ta ziemia pachnie chlebem i potem
i jasna od słońca i dzikiej zieleni,
choć przechodził przez nią
ogień i mór.
Ta ziemia nie jest cicha i łagodna,
w szorstkich swych palcach
trzyma popioły przeszłości,
na grzbiecie dźwiga ciężar codzienności
i wsłuchuje się w świt, który wstaje..."
/Wojciech Kawiński: "Ziemia rzeszowska"/
W niewielu rejonach Polski można spotkać tak piękne widoki jak w widłach Sanu i Osławy. To prawdziwa galeria obrazów: góry, doliny, głębokie wąwozy poprzecinane rzekami, lasy i połoniny.
Powiedzenie: "kto raz przyjechał w Bieszczady, wróci do nich napewno..." sprawdza się w historii i teraźniejszości.
Piękno krajobrazów przyciągało w te strony od szeregu lat wielu turystów, a w tym sławnych ludzi: pisarzy, poetów, botaników, geografów, historyków, którzy to co widzieli przelewali na papier.
Wśród nich: Aleksander Fredro, Wincenty Pol, Jan Łobarzewski, Kazimierz Turowski, Ludwik Zejszner, Klemens Janicki, Seweryn Goszczyński, Jan Podolecki i wielu innych. O wielu stopniowo zaciera się pamięć, chociaż przecież mają oni swój wkład w rozsławienie tego pięknego regionu.
Jan Łobarzewski - profesor Uniwersytetu Lwowskiego, biolog, wierny towarzysz Wincentego Pola, oczarowany krajobrazem Bieszczadów pozostawił w swojej spuściźnie naukowej opisy grup etnicznych miejscowej ludności i jej zwyczajów.
Ludwik Zejszner - zasłużony pionier turystyki górskiej, wybitny geolog. Interesowało go wszystko co dotyczyło badanego terenu: etnografia, budownictwo, stroje, sztuka, pieśni ludowe.
Zgodnie ze słowami wiersza "ta ziemia nie jest cicha i łagodna..." histeria tych terenów była zmienna. Pustoszą ją wielokrotnie Tatarzy i Węgrzy, Szwedzi i Niemcy. Wydarzenia z tych lat opisane zostały w wielu dziełach "sławnych piór". Szczególnych spustoszeń dokonały grasujące na tych terenach w latach 1944 - 1947 bandy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). O tych tragicznych wydarzeniach związanych z Bieszczadami pisali: Jan Gerhard - "Łuny w Bieszczadach", Zenon Norbert Pick - "Bój o Wetlinę", Władysław Szelągowski-"Wzburzony San" i inni.
Chcąc zrozumieć dlaczego Bieszczady urzekały i nadal urzekają swoistym pięknem trzeba spojrzeć na nie również oczami pisarzy i poetów i zastanowić się:
"dokąd prowadzi
droga dawno odbyta
droga milczenia traw
to pamięć ziemi jeszcze dymi
smugą śladów
posłuchaj mowy
dzikich jabłoni
zanim czas zdejmie
zwiędnięty wieniec
skroni wzgórz
zapytaj człowieka -
jest jedynym drogowskazem
/Jan Szelc: "Zapomniana droga"/
i ... dzieści lat temu (przepraszam za słabiutką jakość, ale mam sentyment do tego zdjęcia...):