Pechowy początek dnia - Pies sąsiada przegiął pałę.

Obudziłem się o godzinie 7.45 nie minęło nawet pół godziny i zaczęła się jatka. Mama mówiła że słyszała w domu jak kura się drze, ale nie było jej widać na podwórku więc stwierdziła że wszystko jest w porządku i siedzi tam gdzie zwykle.
Chile później jak przenosiłem z nią pergolę, zobaczyliśmy że kur nie ma. Zajrzeliśmy w miejsce gdzie skubią sobie trawkę za domem, a tam wszędzie pióra, a dalej leży kura i rudy pies sąsiada koło niej stoi. Od razu go pogoniliśmy, nagle przypomnieliśmy sobie o drugiej kurze, tam jej nie było, przeszukaliśmy okolicę, nie ma. Okazało się później że uciekła do innego sąsiada w krzaki, cicho siedziała i ją nie znalazł. Zobaczyłem ją z daleka gdy się rozglądałem w tamtym kierunku, wtedy stała i obserwowała z daleka co się dzieje. A wszystko przez nie zamkniętą bramę, rano mój ojciec jechał do pracy i nie zamknął.

Tamtą kurę zakopałem, a tą musiałem poprowadzić by wróciła na podwórek. Niestety bezskutecznie, kura ma traumę i nie chce iść w tamto miejsce, cały czas się wraca. Ostatecznie pozwoliłem jej posiedzieć w ogródku z kwiatami przed domem. Gdy już zdecydowała się wracać, nie szła tamtędy gdzie pies załatwił srebrną kurę. Nie mogę ją pościć inną drogą bo tam moje psy siedzą, a one też lubią kury łapać. Ja sąsiadom problemów robić nie będę bo lepszych sąsiadów od nich nie będę mieć. Po prostu urwał im się pies i przeszedł przez dziurę pod płotem którą ciągle robi gdy nikt nie patrzy.

Problem jest w tym że ta kura była bardzo produktywna, dużo jajek znosiła, tak bym miał trochę swoich z wolnego wybiegu, a teraz nie dość że została mi ostatnia kura z traumą (ta co jest na zdjęciu) to jeszcze nie ma z kim ziarno skubać. Początek tygodnia i taki pech.